Nadejszła długo oczekiwana chwila, czyli specjalnie dla cioci Ai zdradzamy jakiż to nowy fijoł pańcię opanował.

Otóż pańcia nabyła sobie sama na gwiazdkę maszynę do szycia. Całe życie chciała umieć się takową posługiwać, ale we wczesnej młodości skutecznie została zniechęcona przez własną mamunię, której nie bardzo z maszyną szło. No i wmówiła w jedyną córkę, że to trudne, skomplikowane i nie do ogarnięcia. I skoro pańcia opanowała druty, szydełko i haft płaski, to nie ma co się porywać z motyką na słońce. Pańcia uwierzyła. Aż w końcu, po pół wieku, postanowiła jednak zaryzykować. Nabyła najlepszą maszynę z tych w okolicach 500 zł, sąsiadka pokazała jej podstawy, wygrzebała w szmateksie trochę materiałów i ruszyła zeszywać szmatkę do szmatki. Albowiem nie miała ambicji uszyć kiecki, ani spódnicy, choć może w dalszej kolejności i na to sie porwie. Ale całe życie marzyła o patchworku. Teraz Aia i reszta Publisi zostanie zasypana fotkami pańciowych postępów w kolejności mniej więcej chronologicznej.

Początki były wysoce chaotyczne, a pierwsza sztuka poszła do wnuczki, by ta mogła sobie budować wigwamy i niszczyć wielce nieudaną próbę dowolnie.

Drugą próbę pańcia poczyniła trochę rozważniej. Okazało się rychło, że zszywanie bloków, nawet tych według konkretnych wzorów to jest ta najłatwiejsza część roboty. Gorzej z bordiurami, lamówkami…tu wzór log cabin, nie wiem, dlaczego tylko z jednej strony. Ani dlaczego tylko jedna trzecia…?

Potem zamarzyły się pańci ptaki.

I tu pańcia w całej okazałości zderzyła się z problemem prawidłowego zrobienia tak zwanej kanapki a potem z kwestią pikowania. Na razie poprzestała na najprostszym, zresztą patchwork nie jest duży, ani gruby, więc jakoś dała radę. Potem wpadł jej w ręce materiał taki bardziej ozdobny, więc postała kapa, zwana perską.

Tu też pańcia poprzestała na pikowaniu czysto geometrycznym, ale potem znalazła w internetach sposób pikowania nie całości, tylko poszczególnych bloków osobno i tak powstał nieduży patchwork, znowu dla Emmy, w pierwsze gwiazdy.

Tu spód, lepiej widać łączenia…

Jak widać, pikowanie takie wymaga potem specjalnego łączenia bloków przy pomocy lamówek. Innymi słowy, z jednej strony nie trzeba robić dużej kanapki (tylko kilkanaście małych ) ale potem jest więcej roboty z łączeniem. No i nie można już dać bordiury, więc nie można poszerzyć, albo wydłużyć całości.

No tak czy siak, przyszła pora na gwiazdy Ohio. Robienie według konkretnego wzoru ma swoje zalety…

Bo kroi się wszystko na raz, jak widać. Nie starczyło by materiału na wszystkie takie same, wiec znowu są dwie wersje kolorystyczne.

A tu gwiazdy złożone z wypełnieniem, spodem i przepikowane

Poskładane w całość

Cóż, to wciąż nie jest takie pikowanie jakie pańcia by chciała. Nawet już się zaczęła rozglądać za pikowarką, kombinując, że postawi ją gdzieś w bibliotece, ale najtańsza kosztuje 20 kafli. W internetach ludzie proste pikowarki budują sobie sami, ale pańcia nie jest tak zdolna. Są też w internetach panie, głównie z Anglii i USA, które naciągają ogromne patchworki na specjalne ramy i pikują ręcznie. Serio.

Tak czy siak, teraz pańcia ma na tapecie niebieskie paski

Jest już na finiszu, ale wyszedł spory patchwork i trudny w obróbce – pańcia musiała zużyć resztę ociepliny, teraz zamierza poprzestać na polarowych kocykach. Damy fotkę jak skończymy.

W tak zwanym międzyczasie pańcia skróciła moc spodni, uszyła wielkie zasłony do pokoju Emmy, naszyła kilka łat, wszyła kilka gum, przerobiła kilka spódnic, w tym dwie w jedną, poszerzyła sobie letnią kieckę, a także popełniła przybornik na ścianę

i torbę z cudnych spodni, w które się nie zmieściła

Jakby kto pytał, to niekoniecznie ostatni zajob pańci, ale o tym może następnym razem…

Ten wpis został opublikowany w kategorii Manufaktura i oznaczony tagami . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

7 odpowiedzi na Nadejszła długo oczekiwana chwila, czyli specjalnie dla cioci Ai zdradzamy jakiż to nowy fijoł pańcię opanował.

  1. JoasiaS pisze:

    Jezu… Dla mnie matrix…
    Meg, jestem pełna podziwu!
    Piękne, piękne rzeczy 🙂
    A gwiazdy to już w ogóle mnie rozwaliły! 🙂

  2. Aia pisze:

    ŁAŁ :O
    Zabrakło mi słów.
    Gwiazdy, łał.
    Ile czasu Ci jedno takie zajmuje?
    Nie do wiary. Jestem pełna podziwu, że dokańczasz robotę.
    Mi się cały czas marzy pracownia/warsztat. Najlepiej dwuizbowa, bo w jednej byłby ogromny wygodny stół, a w drugim pomieszczeniu można było popiłować, pomalować, ubrudzić się.
    Tkaniny mój konik, skąd takie piękne wzory?
    Jakiś czas temu oglądałam na YT babeczkę, która pokazywała jak szyć. Jordan Fabrics się zwie.
    Niedawno doszła mnie też informacja, że niegdyś mój ulubiony sklep z tkaninami się zamyka i wyprzedaje (Robin’s Patchwork), ale te obniżki to raczej mało zachęcające.

    Ja nie wiem czy mojej maszyny to nie będzie ostatnie szycie (rozebrałam ją i widzę co najmniej jedną zużytą, do wymiany część). Nawet nie wiem czy uda mi się nią pojechać tą ostatnia prostą do końca projektu

  3. megana pisze:

    Ile czasu? różnie, nie codziennie mam czas/siłę/nastrój by w ogóle cokolwiek działać. Pracownia, o tak. Póki byliśmy sami, mogłam szaleć w pojuniorowym pokoju. Teraz w naszej sypialni Nastolatek, w najmniejszym Junior a w tym po Juniorze muszę zmieścić łóżko, biurko z kompem, trzydrzwiową szafę, spory stół z maszyną, sekretarzyk z mnóstwem rzeczy, dwie komody… no i małżonka.
    I to wcale nie jest największa sypialnia w naszym domu :/
    Jordan Fabrics znam, ale teraz już wymysla zbyt przesadnie.
    Tkaniny, trochę wstyd, ale trochę z alliexpres, ale głównie z ciucholandów. Pościel i materiały zazwyczaj są po 30-20 zł za kg. Z kolei stare dżinsy swego czasu przynosiło mi pół wydziału…
    Co do maszyny, może znajdziesz tę część i dokupisz?

    • Aia pisze:

      Maszynę od początku trzeba było zanieść do serwisu, jeszcze po szyciu babci i ją wyczyścić i zrobić małą renowację. Przypominam że to żeliwny Singer, starszy ode mnie (1975 r.), takich się nie wyrzuca, takie się naprawia 😉
      Na razie nie mam serca. Wyniki tarczycy mam wyjechane w kosmos, z mózgu jajecznicę, jestem przepracowana, brak mocy do działania. Chodzę na ptaki, bo tam nie trzeba myśleć, nogi same się szurają do przodu.

      Zbieram się cały czas by zrobić dla Ciebie paczkę, ale najpierw muszę skończyć Perki, bo stoją mi na drodze do schowka z zapasami..

      Też zamawiałam z Aliexpress, mieszane uczucia. Jestem zaskoczona, że w ciucholandach można takie fajne wzory zdobyć.

      Chciałabym poszyć te patchworki. Jak patrzę Twoje prace to we mnie chęci się zbierają 🙂

      PS i w końcu masz swoją wymarzoną torbę-wór 🙂

      • megana pisze:

        Niech cię rynkabosko broni wyrzucać!… Pewnie, że do serwisu z nią…

        • Aia pisze:

          Nie, no, gdzie?! Przez myśl by mi nie przeszło wyrzucić. Może elegancki nie jest, wyeksponować nie za bardzo, ale to kawał historii.
          Poza tym waży tyle, że nie jestem w stanie go przenieść dalej niż 3 metry 😛

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *