No. Państwa podejrzenia poszły w kierunku cukrzycy, albowiem Maszka od kilku dni zaczęła bardzo dużo pić. I siusiać. Wezwany do tablicy Junior umówił się wczoraj na badania, posadził ojca za kierownicą i pojechali. Pojechali we troje, wrócili we dwóch. Pańcio w stuporze, Junior bez słowa poszedł po szpadel i oszołomiona pańcia z trudem wycisnęła informację, że zrobiono USG, które wykazało, że Masza ma na wątrobie wielkiego guza, który kilka dni temu pękł i właśnie się rozlewa na pozostałe narządy.
Masza miała około 12 lat, była dużą, grubą damą, zwana przez państwo grubą lub rudą Bertą, nie była psem towarzyskim, trochę się bawiła z Luckiem, ale w domu dekowała się w pokoju Juniora i nie chciała zadawać z nikim. Miała ciężkie dzieciństwo i młodość, Junior z ówczesną panną zabrał ją ze schroniska chyba w Opolu? Do weta jeździł z nią do Raciborza w każdym razie. Potem, jak może ktoś pamięta, panna się oddaliła a Junior po jakimś czasie wrócił na łono rodziny. Z Maszą, Zuzą i Racuchem.
Maszuniu, śpij spokojnie, nikt już nie będzie zawracał ci głowy…
„Maszuniu, śpij spokojnie, nikt już nie będzie zawracał ci głowy…”
Piękne podsumowanie 🙂
Współczuję, Meg.
Śpij, Maszuniu [*]
Smutno 🙁
[’]
Zajrzałam, bo chciałam radośnie napisać czy wakacje, czy coś nowego, czy jakieś hobby rozkwita, może wena wróciła, a tu życie 🙁
A jak się ma reszta czworonogów? Bo po zdjęciu Muffci zobaczyłam jak szybko czas upływa, jakie się ma zaległości w życiu, gdy człowieka „wetnie”
Szczurcie to Ty jeszcze posiadasz odkąd przeszłaś na emeryturę?
Nie, to były w pracy ostatnie.