Najlepsza przyjaciółka Meg
Meg
rozmawiają przez telefon
NpM – czy to synuś wciąż ujada?
M – tak, weszłam na górę, to lepiej słyszysz.
NpM – ja bym chyba oszalała. Nie można z tym nic zrobić?
M (z westchnieniem) – jutro ucinam mu jajka, to może trochę pomoże. Na razie uważa, że jest samcem alfa i musi zagryźć małżonka, bo jest jego rywalem w stadzie i zabiera mu samicę.
NpM (upewnia się) – czyli ciebie?
M – No.
NpM – Normalnie jak ta, no, Helena Trojańska. Tylko czy na pewno mąż to mąż a synuś to Parys?
M (mimo woli dokonuje oceny) – No raczej tak. Synuś jest ładniejszy.
NpM (też zagłębia się w problemie) – Jesteś pewna? Max, z całym szacunkiem, nie jest co prawda najatrakcyjniejszy na świecie, ale w każdym razie wygląda dużo lepiej niż mój mąż…
M (przerywa) – Z całym szacunkiem, ale zważywszy, że twój pamięta lampy naftowe, a może nawet Hankę Ordonównę, nosi brodę a’la Gandalf, a ostatni raz gimnastykował się w połowie zeszłego stulecia, to akurat żadna sztuka…
NpM (mimo woli prycha śmiechem) – No dobrze, ale to twój mąż to co?
M- No, Menelaos.
NpM (podsumowuje)– A synuś Parys.
M (przygląda się, jak synuś ujada przy schodach, zarzucając tylnymi łapami a u tyłka mu wiszą zaschnięte gówniane bobki. Synuś nie pozwala ani się wyczyścić, ani wyciąć sobie kudłów spod ogona)
M (potem zerka w lustro)
M (trzeźwo) – No. Tylko wiesz, jaka Helena, taki Parys…