Oj tam, oj tam, od razu najazd. Trafiłem w bardzo dziwne miejsce, bardzo. Okno ma, wyobraźcie sobie i widać tam dach a na nim czasem takiego białego kota z postrzępionymi uszami.
Bardziej od moich, serio.
Są tu podejrzani osobnicy. Zboczeńcy, czy co? Zobaczcie sami, facet mnie całuje…! Ruja i poróbstwo, zgroza i zgorszenie!
Aże mi się w głowie zakręciło…
No, ale potem zacząłem zwiedzać choć dużo tego tu nie ma do zwiedzania. Nie to co mój garaż.
…choć przyznaję, że o deskę do prasowania doskonale się można ocierać, zresztą o inne sprzęty też…
Dostałem podusię na suszarkę, bym wygodnie mógł tego białego za oknem zabijać wzrokiem, choć nie wiem, czy dam radę, bo pańcia nic, tylko mi błyska po oczach.
Muszę się ustawiać z półprofila, czy jak
A za drzwiami, wyobraźcie sobie, coś szura. Lukam czasem przez te szpary i widzę dwa psie pokurcza a czasem takie coś czarne. No i od wczoraj trenuję swój baryton…
PS – To czarne to też NIE jest warchlaczek, proszę ciotki
Buras na pokładzie! 😀
No, bez burasa czuliśmy się jak bez kota.
Dokładnie!
Cuuuuuudo! Buras ma fankę <3
o, Burasek jak się patrzy 🙂 To pańcio uszczęśliwiony. Nie dziwota, że molestuje 🙂
A to czarne – NIE warchlaczek, to w szparze po drugiej stronie drzwi?
Czyli na razie szans na warchlaczka brak.
Poczekaaaamy
🙂
Z warchlaczków wyrastają spore świnki i to mnie nieco powstrzymuje.
Że niby uszy się nie podobają? Po odejściu od kasy reklamacji nie przyjmuje się. 😉
A kto napisał, że się nie podobają? Nie każdy może mieć uszy w wystrzyganki łowickie! Tylko wybrańcy!
Ależ ma burasek gabaryty! Prawie RYŚ 🙂 . Piękny chłopak! 🙂
Jego kupy też mają gabaryty…
nieprawdaż? 😉
jakoś tak, o tym kocim aspekcie nikt nie uprzedzał