Puree portugalskie numer jeden, o wodzie i wietrze, czyli wiej wietrze, hej.

Widzę, że ciotka tinga energicznie wykreśliła nieszczęsną Portugalię z planów – otóż, niech ciotka nie szaleje, wszystko zależy od tego, jakie ciotka ma priorytety odpoczynkowe. Jeśli – tak jak pańcia chce dwa tygodnie pływać do upadu i leżeć na plaży bez konieczności odkopywania rumienionego ciałka spod piasku – no to faktycznie.
Niech ciotki rzucą na mnie okiem…
[singlepic id=106 w= h= float=none]

Dobrze, nie na mnie, choć jestem cudny niesłychanie, ale za mnie. Na tę wielką wodę. Ta woda to niejaki Atlantyk i jest przy naprawdę pięknej plaży, która nazywa się Furnas i do której można dojechać autem, co nie jest w tym kraju takie oczywiste, ale o tym potem.
Więc widzą ciotki wodę i co jeszcze?
Nic.
Nikogo.
Innymi słowy, amatorzy kąpieli byli rzadkością. Kilku nabuzowanych młodzieńców, którzy z samczymi okrzykami nosili piszczące panienki i wrzucali je do wody. Jedna starsza pani z psem, która kapała się w czapce pilotce i rękawiczkach. Dwóch ambitnych morderców w piankach i z harpunami.
No i dwóch głupkowatych turystów z Polski.
[singlepic id=114 w= h= float=none]
Niestety, turysta z lewej strony ekranu zabronił wrzucania innych jego zdjęć z tej sesji foto, czego pańcia żałuje ze wszystkich sił, bo ma dwa takie, które bezdyskusyjnie wygrały by wszystkie internety.
Ah, no szkoda, szkoda!
Plaże owszem, piękne, ale cóż, piaszczyste. Z budowania zamków z piasku wyrosła już nie tylko pańcia, ale nawet Najmłodszy, więc pożytku z niego nie było.
Tylko zasypywał i zasypywał.
Wszystko, a nasmarowaną kremami pańcię w szczególności.
A dlaczego zasypywał?
Bo wieje, droga Publisiu, tam wieje wszędzie.

[singlepic id=108 w= h= float=none]
Z jednej strony…

[singlepic id=109 w= h= float=none]
Z drugiej strony…

[singlepic id=110 w= h= float=none]
Ze wszystkich stron…

[singlepic id=107 w= h= float=none]
Na górze…

[singlepic id=113 w= h= float=none]
I na dole…

[singlepic id=111 w= h= float=none]
No i wieje…

[singlepic id=112 w= h= float=none]
Normalnie nic, tylko wieje…

Obrigado za uwagę, ciąg dalszy nastąpi.
Wasz wakacyjny korespondent, pseudonim Szczur.

Ten wpis został opublikowany w kategorii Ziemniaczane puree i oznaczony tagami . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

5 odpowiedzi na Puree portugalskie numer jeden, o wodzie i wietrze, czyli wiej wietrze, hej.

  1. ~tsultrim-morelowa pisze:

    Możesz sobie gadać co chcesz. Zdjecia mówia same za siebie. Znaczy mówią, że pięknie jest tam. Głównie bo jest morze[no, duże morze :)] , piasek, dużo piasku..:) Pięknie absolutnie. Bym chciała tam być bardzo.
    Twoja osoba na zdjeciach wcale nie zaprzecza temu pięknu 🙂 – pasujesz, nawet taka rozwiana. Poza tym jak jest gorąco [było gorąco?] to wiatr jest potrzebny.
    Ogólnie mieszkanie nad taką wodą jest jedynym słusznym mieszkaniem. Też na stałe.
    Się nie dziwię Najmłodszemu :)))
    Wiecej zdjeć poproszę.
    I refleksję mam co mnie nachodzi od dawna, ale w związku z tym wpisem naszła mnie bardziej – brakuje mi wątku na forum . Tzn. kontynuowania.
    Chcę poza tym takiego szczura!

  2. Megana pisze:

    W jakim sensie się nie dziwisz Najmłodszemu? Bo akurat o nim nic nie było…

  3. ~tsultrim-morelowa pisze:

    Aaaa.. no, było, że wyrósł z czegoś tam.. i myślałam, że to on zabronił – tych zdjęć. To kto to jest ten goły??

    • Megana pisze:

      Goły Najmłodszy jest z prawej strony ekranu, z PRAWEJ! A zabronił ten z LEWEJ. Ciotka myśli, że ten rozbryzg to się sam zrobił?? Ten rozbryzg to pańcio we własnej osobie.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *