Bo pospolitość skrzeczy. I trzeszczy. Jak świeżo wylana i ugotowana przez pomyłkę podłoga, która miała się powoli suszyć, ale pan serwisant od pompy coś źle nastawił i podłogę tak zagrzał, że wyparowało to i owo z niej i
a – skurczyła się, trochę popękała i odstaje od ścian
b – nie wiadomo, czy po położeniu na nią kafli się nie zacznie kruszyć.
A jakby zaczęła, to
c – może podziurawić święte rurki od ogrzewania.
Dlatego Publisia obejrzy kilka obrazków z dupy i bez związku z remontem.
Ja wcale nie chciałem w tym uczestniczyć! Czy pańcio nie może pracować sam, hę??
Odczep się, człowieku. Odczep się, przestań mi dłubać w oku!!!
Człowieku, ostrzegam po raz ostatni!!!
Pańcio lubi życie na krawędzi, więc przeniósł swoją uwagę na Abelarda i postanowił zażyć wspólnej drzemki.
W tej całej sytuacji postanowił cichcem skorzystać z okazji kolega Lucyfer i podstępem się zaskradł. Przez chwilę udawał bezwonnego, malutkiego pieseczka.
Reszta towarzystwa trochę zdurniała, ale Ramzes jako prawdziwy dżentelmen przygarnął trochę oburzoną, a trochę rozżaloną Mufkę na swoje posłanko.
Chodź do kuchni, no chodź, już ze dwie godziny nie jadłam…!
To wszystko nie podoba się Emmie zdecydowanie. Tu na tle wszystkich sprytnych urządzeń od pompy ciepła. No działa, działa, pańcię pociesza myśl, że Młody też nie ogarnia jakim cudem z zimnej ziemi leci ciepło i to w takiej ilości, że nie tylko jest gorąca woda, ale i było 50 stopni na podłodze.
Wysunął nieśmiałe przypuszczenie, że pańcio w tajemnicy dokopał się do jądra planety… Albo do ogni piekielnych. Albo do Morii. Albo do jakiejś drowiej elektrowni.
Albo do uj wie czego, ale czegoś gorącego…
Kafelek następnym razem. Jakoś muszę dawkować napięcie!
PS – Pańcio zgłosił pretensje, że występuje publicznie źle ubrany i zażądał stylisty…