Chyba już duperele, co nie? Ja już mam trochę dosyć…
Dobra, najpierw uliczki…
Naleśnikarnia. Doskonałe żarcie i toaleta…
Świnka okienna, alibo balkonowa
Drzwi mieli w większości super
A diabelski młyn w środku centrum handlowego.
I na koniec dwa widoczki z takiej dłuuugiej galerii, bynajmniej nie handlowej. Tylko drewnianej.
Droga Publisiu, opuszczamy Tallin, ale ponieważ pańcio odmówił zrobienia prawie tysiąca kilometrów jednym ciągiem, zajechaliśmy jeszcze do Kowna. Publisia wytrzymie…?
Pozwolę sobie zabrać głos w imieniu Publisi i powiedzieć, że nie tylko wytrzymie, ale że z niecierpliwością czeka na dalszą relację.