Inflanty, mierzeja Kurońska,

czyli ichni Hel.
Ale!
Publisia sobie wyobrazi Hel, na którym została tylko Jurata i najwyżej 20 % wczasowiczów. Szosę, którą auto przejeżdża raz na kilka minut. Drewniane domy wśród hortensji. Staroświeckie pensjonaty, zazwyczaj też drewniane. A jeśli buduje się coś nowego, to nie jest to betonowe i paskudne. Publisia wyobrazi sobie las pełen jagód, pustawy, nie zadeptany, drogę do morza nie zastawioną samochodami. I plażę, solidnie oznaczoną, i mało zaludnioną.
Jakbym miała jeszcze jechać nad Bałtyk, to tylko do Juodkrante. Ewentualnie do Nidy.
Zresztą Publisia zobaczy.






Tak wyglądała druga strona mierzei

A tak nasza kwatera. Była tak jakoś klimatyczna, że darowałam jej nawet to, że łazienka była malutka a poza tym musiałam pokonać znowu milion cholernych schodów.

Taras wychodził prosto na leśne zbocze. Pańcio wyszedł z kawą i ujrzał sarnę. Potem wychodził już wyłącznie z aparatem, ale niestety, sarna więcej nas nie odwiedziła.

Na plaży spędziliśmy całą niedzielę i był to jedyny absolutnie słoneczny dzień w czasie tych dwóch tygodni.

Także jedyny bez zwiedzania. Oddawaliśmy się wyłącznie kąpielom wśród fal, leżeniu, przyglądaniu się ludziom i obgadywaniu tychże. Albowiem ludzie są dziwni, zaiste.

Ten wpis został opublikowany w kategorii Bez kategorii i oznaczony tagami . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

6 odpowiedzi na Inflanty, mierzeja Kurońska,

  1. gossam pisze:

    Kcem. Bardzo. Tak bardzo, że chyba wezmę urlop pierwszy od trzech lat.

  2. morelowa pisze:

    Też chcę. Zdecydowanie.

  3. Aia pisze:

    Po takich wojażach, klimatycznych miejscówkach, bezludnych plażach, zamkach, lasach, widokach itp nie macie tak że nie chce Wam się wracać z obczyzny? Ja bym się bała, że by mnie do powrotu nie zmusili. Prośbą, groźbą, wołami.

    • Megana pisze:

      Oczywiście, że mi się chciało. Jakbyś w domu zostawiła Abelardzika/Gabunię/Kaja… to żaden wół by nie musiał ciągnąć Cię z powrotem. Że nie wspomnę o hm, kasie.

      • Aia pisze:

        Jak był Kaj, to NIGDZIE nie jeździłam! Nie zostawiłabym. Najwyżej zabrała i wtedy nie wróciła 😉

        PS kasy to i w PL nie ma a za granicą to podobno łatwiej ją zdobyć… zresztą mieszkałabym na plaży i żywiła się owocami z drzew!

  4. Ula pisze:

    No pieknie 🙂 po prostu

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *