Zpa – Ty, weź mi pomóż, ser trzeba zetrzeć na parmezan. Marudziłeś, że nie ma, to chodź się przyłóż, bo ja nie mam siły.
Zpo (niebotycznie zdumiony) – Ja marudziłem? W życiu!
Zpa (nie odpowiada, tylko wlecze małżonka do kuchni) – Wszystko masz przygotowane, wysuszony ser, tu maszyna, go. (włącza urządzenie, wrzuca pierwszą partię sera i wręcza chłopu popychaczkę)
Zpo (stękając pod nosem, zaczyna trzeć)
Dziesięć minut później, pańcia zagląda do kuchni. Sterta sera jak była, tak jest, a małżonek z zadumaną miną przygląda się takiej oto konstrukcji:
Zpa (z największym sarkazmem, na jaki umie się zdobyć) – u Juniora są hantle, każdy po pięć kilo…
Zpo (podrywa się i pędzi na schody) – Ty masz łeb!
Zpa (słabo) – Ej, to miał być dowcip…
Zpo (wraca z hantlami) – No coś ty, bardzo dobry pomysł…
Pańcia postanowiła się już nie wtrącać za skarby świata.
🙂 🙂 też bym się chyba nie wtrącała 🙂 albo … włączyła mecz w TV aby zniknął mi z kuchni 😉
Zwariowałaś? Wiesz, jak ciężko się trze taki wysuszony na kamień ser??