Rozmowy na dwie głowy czyli jak pańcio zdobywał Ritzen a synuś się bronił.

Późny niedzielny wieczór, Pańcia wraca z harcerskich ogniskowych wspominek (pierwsza rocznica śmierci Pepiego, choć na koniec wspominaliśmy raczej drogę na Ostrołękę. Nie pytajcie), gdzie wszyscy się solidnie sponiewierali, zmęczona i niewyspana, ale żywo zainteresowana sytuacją w domu.
Pańcia – Synuś był grzeczny?
Pańcio (krótko) – Nie.
Pańcia (spragniona szczegółów) – Jak nie?
Pańcio (obrzucając małżonkę złym spojrzeniem) – Bardzo nie. Wyobraź sobie, że on wyobraził sobie, że skoro cię nie ma, to ja też nie będę spał w łóżku…!
Pańcia (niedyplomatycznie zgina się ze śmiechu) – I co…? Spałeś na kanapie na dole?
Pańcio – Nie, no, dałem radę. Ostrzeliwałem się kotami, osłaniałem Mufką, a jak już udało mi się wskoczyć, to zbudowałem z Mufci i Genka barykadę między nami. Leżał bandyta na twojej poduszce i warczał, ale jak rano się obudziłem, to spał w swoim łóżeczku…
Pańcia (dalej niedyplomatycznie chichocze)
Pańcio (z pewnym zadziwieniem) – I niczego mi nie odgryzł.
Pańcia – Mówiłam, że jeszcze z Abelardzika będą ludzie!

Ten wpis został opublikowany w kategorii Rozmowy na dwie głowy i oznaczony tagami . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

3 odpowiedzi na Rozmowy na dwie głowy czyli jak pańcio zdobywał Ritzen a synuś się bronił.

  1. ~Kotkins pisze:

    Yyyy…ludzie to może będą. Ale psy..?

  2. ~tinga pisze:

    Gienio na barykadzie, na pierwszej linii ognia, kły i pazury… mój bohater <3

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *