Wnikliwe studiowanie internetów zaowocowało wnioskiem, że intuicja pańcia nie myli – Dziubas jest kobietą. No cóż, mieliśmy już w rodzinie Zbyszka, która była kotką, więc Dziubas nie jest nowością.
Dziubas jest bardzo towarzyska i najlepiej się czuje, jak państwo mają dni wolne…
Chyba nie myślisz, pierzasta cholero, że ktoś do końca życia będzie ci wrzucał robaczki do dzioba??
Dlaczego nie?… No dobrze, już dobrze, popatrzę! No widzę, wije się…
Pańcio się nie wije i dobrze celuje, wolę od pańcia.
Ej, nie odstawiaj mnie od piersi!
No proszę, udało się! Gdzie gorące pochwały?
A co teraz będziemy robić? Zlewać zeszloroczne nalewki? Fajna zabawa, mogę popatrzeć…?
Bo siedzenie w pokoju pojuniorowym jest nudne…
Pani Dziubas porosła w piórka 😀
A tak z ciekawości, gdzie upchnęliście wszystkie koty, żeby Dziubas była bezpieczna?
Hę? Upchnąć koty? Sześć sztuk?? Kobieto, to w tym domu nie jest możliwe dłużej niż na kilka godzin.
Naprawdę łatwiej odizolować jedną pannę Dziubas, zwłaszcza, że po Juniorze został pokój z bałaganem. Po wypuszczeniu Dziubasi to już będę musiała w końcu posprzątać, bo pannica obsrała wszystko równo.
Jak Dziubas towarzyszy mi w kuchni, to musimy sie zamykać, to jasne. Do towarzystwa dopuszczany jest tylko Ziemniak, który Dziubas nawet nie zauważa…
Tu mnie masz. Wyobrażałam sobie, nie wiedzieć czemu, że macie kuchnię otwartą i jakoś cały parter widziałam jako otwartą przestrzeń.
Publisia domaga się dokładnego planu domu, wraz z dokumentacją fotograficzną najlepiej 😉
Otwarta kuchnia przy tylu zwierzakach to jakieś hardcore, nawet zakładając, że dom jest wegetariański…
Dom jest w sumie nieduży, na parterze jest tzw salon ( i on jest bez drzwi, co też po latach uważam za błąd) kuchnia i łazienka i to wszystko. No i przejście do garażu, zwane – nie wiadomo czemu – kotłownią. Też zamykane.