No, Dziubas po prostu jest towarzyski
Więc uczestniczy czynnie w porannej kawie państwa…
Państwo usiłują go nauczyć dziobania z dołu, więc podsuwają poczwarki, bo są najmniej ruchliwe i nie spieprzają z szybkością światła.
Jak mówiłam, wcale dzieciak nie wchodzi nam na głowę…
…po prostu Dziubas i pańcio pozdrawiają Publisię i mogą rozdawać autografy.
PS – W dziobaniu z dołu zrobiliśmy znaczące postępy, ale pańcia nie nadąża z przerabianiem fotek.
Hajka, był facet z liściem na głowie, to może też byc … z ptakiem na głowie tzn z Dziubaskiem 🙂
A cóż się przykleiło Dziubasowi do łapek?
Co z nim zamierzacie zrobić? Karmówka, czy do końca życia będziecie karmić robalami?
W sensie, że szwagier sie przykleił…? 😛
Nie wiem, umie już jeść z dołu, choć wciąż woli być karmiony, teraz jeszcze trzeba go nauczyć wyciągać ślimaki ze skorupek…
Chwilę nie zaglądać, a u Was się dzieje, jak u mnie przez 5 lat.
Zachwycam się Dziubasem i Waszą opieką nad Nim. Macie jakieś plany w stosunku do niego, na co On ma wyrosnąć? Jakiś sokół czy inny pelikan?
Co prawda mnie tam przypomina kwiczoła czy może kosa, ale w dalszym ciągu się jeszcze mało znam, więc można mnie łatwo zmylić.
No też obstawiamy, że kos.
Rodzice jak wyglądali? Bo mnie ón na drozda wygląda…
Się upieramy, że rodzice wygladali jak kosy, w sensie przynajmniej jedno było czarne z żółtym pyskiem. Dziobem.