Tym razem nastąpiły wydarzenia straszne, okropne wręcz i ja się domagam, by Publisia się nade mną użaliła i mnie ojojała! Jestem ofiarą niespodziewanego ataku terrorystycznego a w dodatku jest to atak permamentny!
I znienacka!
Leżałem sobie spokojnie na posłanku w kuchni, pańcia obierała ziemniaki, a uchodźcy latali luzem, korzystając ze słońca na dworzu, i co parę minut wpadali, by nakochać się z pańcią a potem znowu wypadali. I nagle – zupełnie nagle – mała, słodka Phoebe rzuciła się na mnie jak lwica! I to bez żartów, wbiła mi wszystkie zęby w kark i usiłowała zagryźć! Ja zgłupiałem, prawdę mówiąc, na szczęście pańcia mimo zdumienia porzuciła kartofle i nóż i oderwała małą smoczycę ode mnie. Była przekonana, że to jakiś chwilowy zły humor malutkiej pieszczoszki, wyniosła ją do pokoju, a ja oszołomiony poszedłem za nimi, usiłując się dowiedzieć, o co chodzi. Postawiona na podłodze niewinna psinka natychmiast rzuciła się na mnie ponownie, za psinką do bójki wtrącił się synuś. Muszę mu przyznać, że bez entuzjazmu, raczej markował zainteresowanie, jednakowoż trochę utrudnił pańci akcję ratunkową. Tym razem wściekle warczącą tygrysicę pańcia wyniosła do pralni i zamknęła.
Następnego dnia Phoebe ponowiła atak, tym razem uratował mnie pańcio, złapał agresora i przysolił w mały tyłeczek, ale bez żadnych rezultatów. Państwo kilka razy próbowali dociec o co chodzi, ale za każdym razem trzeba było tę terrorystkę odrywać od mojej szyi siłą. Pańcio w końcu uznał, że muszę się porządnie odgryźć a nie zachowywać się jak jakaś – cytuję – pizda. Pańcia mnie broni, twierdząc, że po prostu jestem dżentelmenem i nie chcę bić kobiety i to dużo mniejszej. Ale jak mnie zabiera by zamknąć w sypialni przed wypuszczeniem uchodźców – a raczej terrorystów – to mowę motywującą rozpoczyna od „Ty cipo grochowa…” i coś mi się zdaje, że to też nie jest komplement.
Takie to prawdziwe oblicze ukazali biedni uchodźcy, jak już się poczuli u siebie! Na dodatek pańciową pralnię przerobili na swoje getto i nikomu – poza pańcią – nie pozwalają tam wchodzić. Pańcia to i owo tam przemeblowała i jakoś się z uchodźcami mieści ze swoim praniem.
Oblicze uchodźców od tyłu jest obsrane, a że to pierwsze państwa psy długowłose, to pańcia z początku nie wiedziała o co chodzi, jak synuś jeździł tyłkiem po podłodze. W końcu rozgryzła problem, ale co z tego, jak synusiowi nijak nie da się wyciąć kudłów akurat TAM.
Na dodatek dzisiaj w kolejnych wynikach krwi u Phoebe po raz kolejny wyszły robale i znowu musimy się wszyscy odrobaczyć, z państwem włącznie.
Tak tak, uchodźcy to terroryści, robale i pasożyty, chyba zapiszę się do …
Mufka – ZIEMNIAK!!! Chcesz zostać wyeksmitowany do budy???? Zostaniesz pierwszym wygnańcem za poglądy!!!
No dobra, zagalopowałem się…
Ale jestem taki biednyyyy…!
Rozdzielić uchodźców. Oni mają jakiś układzik wewnętrzny. Czują się zbyt silni razem. Zapytaj Neigh zresztą. Serio radzę.
Ale ja mam tylko jedną pralnię! W pokoju po Juniorze nogi nie ma gdzie wstawić, a do gościnnego zwierząt nie wpuszczamy, by Najmłodszy miał gdzie nocować…
Jojam nad biednym uciśnionym Ziemniaczkiem. Biedny Ty nasz kronikarzu, czym sobie niebogo zasłużyłeś na skakanie do gardła, na takie podstępne traktowanie, ojojoj!
Ojojojojojoj, Ziemniaku-biedaku….
Meg, uchodźcy tworzą stado i dlatego czują się tak pewnie,że atakują. Pomysł z rozdzieleniem jest dobry, ale w Waszych warunkach, chyba dość trudny do realizacji.
Trzymam kciuki za dobre rozwiązanie problemu.
Wszystkiego dobrego i zdrowego w nowym roku dla wszystkich domowników.
Ojojoj. Z kopyta ten rok się zaczyna. Biedna ziemniaczana główka, takie nagłe zwroty akcji każą ogarniać.
Jak najszybszego zawieszenia.. zębów życzę, wojny domowej nam nie trzeba.