No ludzieeee, ja pierdolę, że się wyrażę kolokwialnie, poradźcie coś!
Troje dorosłych ludzi nie może sobie poradzić z psem wielkości Ziemniaka by ubrać go w szelki.
Podczas interwencji był chyba w szoku, bo dał się złapać i nawet wziąć na ręce, ale teraz szaleje ze strachu.
Nie chcemy stosować jakiejś mega przemocy, bo kurde, rozumiemy, że jest zestresowany na maxa, zdenerwowany, boi się o mamusię i boi się w ogóle wszystkiego. Ale na jutro jestem umówiona z nim do weta, bez szelek i smyczy nijak nie pojedziemy.
Nie przeniosę ich nawet do budy za płotem.
Psinek ma tysiąc zębów i robi z nich użytek nie na żarty. Nie szczepiony, nie odrobaczany, nie socjalizowany. Od lat z mamusią przy boku.
W takich oto pięknych okolicznościach przyrody zresztą:
(fotki musiałam usunąć z przyczyn o których ew na priv)
Ale – przyznajmy – przynajmniej oboje byli karmieni.
Chyba, Houston, mamy problem…
Może spróbujcie go jakoś podejść? Jakiś smakołyk czy kawałek kiełbaski? Na pewno jest wystraszony i tym trudniej będzie, ale trzeba cierpliwości i stopniowo co jakiś czas coś mu podrzucać żeby poczuł, że może wam zaufać 🙂
A wizyta domowa w ostateczności?
Na temat warunków nie powiem nic, bo mi mowę odjęło… :C
Jezu….. Jakżeś to miejsce wynalazła?? Jak psiury wyglądają i mają lat?
a, no i.. pewnie się nie da bez jakiejś siły, jeśli trzeba szybko i nie ma jak czekac aż się oswoją. Może taka siatka do łapania? A potem coś na nerwy? [sobie ew. też ]
Podchodzi w ogóle do ludzi? Można pogłaskać? Je z ręki?
Nie czekawszy na odpowiedzi, to chyba najbezpieczniej było by jednak zamknąć go w psim transporterze, bo nawet jeśli go przyodziejesz w szelki, jeśli niezsocjalizowany, to będzie się wyrywał i walczył o życie… Jeszcze się wyplącze i pójdzie w długą.
Jeśli wizyta u weta nie jest niezbędnie natychmiastowa, to poczekać. Postawić otwartą klatkę z posłaniem w środku, niech się zadomowi i do niej przyzwyczai.
O psach nie mam pojęcia, więc nic mądrego nie powiem, ale na widok warunków serce mi stanęło z przerażenia. Jezus, to jest nie do uwierzenia!!!! 🙁
Ja bym zabierała zaraz. W koc i do transportera. Tam dalej zostać nie może. U weta dostanie „na spokojność”. Meg Ty ich bierzesz do siebue z mamcią? Kłopoty będą jak mniemam…
One już zostały zabrane i są w zagródce u sąsiadów. Synek nie ma żadnej obrozy ani szelek…
I jak i jak i jak?