Trochu na poważnie dziś, moja małomówna Publisiu, bo piątkowa śmierć profesora Bartoszewskiego przypomniała mi o innej śmierci, która zdarzyła się podczas mojej rekonwalescencji – sir Terrego Pratchetta. Jak wiadomo, jestem fanką Świata Dysku, który cenię wyżej niż tolkienowskie Śródziemie i świadomość, że już nie poznamy dalszych losów mojego ukochanego Marchewy, Angui, Bagażu, trzech czarownic, Sama i jego żony, i nie dowiemy się na kogo wyrósł mały Sam – jest mocno przygnębiająca.
I tylko Pimpuś i Śmierć będą trwać wiecznie.
Piękne pożegnanie napisała Królowa Matka na swoim blogu, nie zamierzam z nim konkurować, ale się pod nim podpisuję i bardzo polecam.
http://polaherbaciane.blogspot.com/2015/03/leaving-early-to-avoid-rush.html
O profesorze Bartoszewskim chciałabym napisać tylko jedno, nie powielając setek peanów, które wyprodukowały media przez ostatnie kilka dni. (a na które niewątpliwe zasłużył!)
Otóż kiedyś widziałam wywiad, w którym profesor mówił o powinnościach chrześcijanina i przytoczył tam fragment o grzechu myślą, mową, uczynkiem i
No właśnie.
I zaniedbaniem.
No właśnie.
Bardzo się to wpisuje w mój najukochańszy wiersz Bruna Jasieńskiego o obojętności, bo to prawie to samo.
No dobrze, u nas odszedł Fistaszek, ale wciąż mamy trzech muszkieterów:
Pstrokatego Blue, zwanego ostatnio Juanem, który postanowił zrzucić zimowe futro w trybie przyspieszonym
Powoli odchodzącego w swój świat Filozofa
I entuzjastycznego, ale jednocześnie wciąż podejrzliwie nastawionego do aparatu Ziemniaka (i do prób całowania przez pańcię po mordzie)
Poza tym, nadejszła kolejna wiosna i tradycyjnie nakupiłam bratków
W tym takich maluśkich, co było głupim posunięciem dla osoby niedowidzącej z bliska
A fiołki się rozsiały gdzie się dało
Ale nic to w porównaniu z atakiem konwalii, które pokażę, jak już zakwitną.
O ile, oczywiście, nie zostaną do tego czasu zadeptane i zasikane na ament…
No tak, wiosennie kwiaty kwitną wspominkowo.
Publisia WIDZI i mówi, że mini bratki są cudne!
Konwalie to samo dobro, niech rosną w siłę i opanowują, jak największe powierzchnie.
A Trzej Muszkieterowie są uroczy i dobrze odżywieni 🙂
Ziemniak widocznie ma takie nastawienie, jak Kajetan – całowanie po mordzie jest obrzydliwe 😉
Dobrze, że przynajmniej Celina jest całuśna, choć w nocy można zejść na serce, jak nagle dostajesz mokrego całuska w samo oko…
Piękne pożegnania ważnych ludzi. Pocieszam się tylko, że wszystkie części Dysku stoją, czekają i zawsze można do nich wrócić, a powtórki są równie smakowite jak pierwsze czytanie (zwłaszcza jak się ma sklerozę galopującą).
Ogródek mi się marzy, całuśni muszkieterowie i święty spokój, czyli byle do weekendu 😉
Podpisano,
bardzo zajęta publisia 😀