Ponieważ swój pierwszy poważny wzór koralikowy porzuciłam z wiadomych powodów, chwilowo straciłam do niego serce. Nie, żeby do koralików w ogóle, zaczęłam inne po prostu, tamten musi odleżeć.
A na razie pomalowałam swoje ulubione robocze biureczko po siostrze. Jak go nie używam, ma podniesiony blat, by koty nie dobrały się do robótek i ten blat nie wygląda dobrze. Strona robocza nie jest ważna, ale ta druga.
Teraz blat jest niebieski i tańczą na nim elfy.
[singlepic id=218 w=320 h=240 float=none]
[singlepic id=219 w=320 h=240 float=none]
Z Sielawki utoczyliśmy masę krwi i pojechała do Niemiec. Krew.
Wyniki będą w sobotę.
Tarczyca, nerki, wątroba, trzustka, co się da.
Poza tym ma zapalenie gardła i dostała antybiotyk.
ZPo na wszelki wypadek postanowił jeszcze przed mrozami wykopać podwójny dołek – zaraz skończą się kwaterki i chyba musimy przejść na system bródnowski. W sensie groby podwójne w pionie.
Tak, wiem, małżonek jest znany z czarnego humoru, poza tym od niedzieli twierdzi, że ma zawał, wywał i zapewne jeszcze wywar.
W każdym razie nie poszedł dziś do roboty i zaparzył sobie herbatę – musi być chory.
Pokaż całe biureczko – jak mu elfy pasują
TŻ nie ma zawału skoro kopie dołki 🙂 ale może też wymaga utoczenia krwi? zaopiekuj się nim – może tego potrzebuje…
Żeby skurczybyk chciał na to pozwolić. Ale przecież skoro jest Wiecznie-Młody-i-Nieśmiertelny to przecież nie będzie chodził po lekarzach, c’ne? Ani żadnych badań robił.
Meg zmotywowałaś mnie – jak tylko przewalą się wybory, robię przegląd techniczny stada. Paszcza Fryca na przykład mi się nie podoba…
Poza tym uwielbiam Twoje poczucie humoru, czarnego też 😉
W trudnych czasach czarny humor pozwala zachować jako taką równowagę psychiczną.
Skarpety elfów rozczuliły mnie niemożliwie 🙂
Daj całe, ciekawa jestem jak teraz wygląda.