dlaczego pańcia zaginęła w boju, to musicie wiedzieć, ciotki drogie, że dzika róża, w tym wypadku konkretnie rugosa, to strasznie aspołeczna jest.
Wszystko trzeba zrobić za nią. Wszystko. Pojechać po nią, nazbierać, oczyścić, umyć, pomrozić (tę dorodniejszą), ususzyć (tę gorszą, czyli wypierdki mamuta) a potem nastawić.
Czeremcha też nieużyta, no a z głogiem to już zupełny dramat będzie…
[singlepic id=196 w=320 h=240 float=none]
Poza tym – na allegro została zdobyta i nabyta komoda.
[singlepic id=194 w=320 h=240 float=none]
I trzeba było wywalić poprzedni mebel i zdobycz zagospodarować.
[singlepic id=195 w=320 h=240 float=none]
Mam nadzieję, że ta cała ciężka owocowo-winna robota sprawia Ci frajdę, bo brzmi jak niezła harówka.
Komoda miodzio, a zagospodarowanie jeszcze lepsze!
No pewnie – w końcu jestę miszczę winisrskim 😀
Komodę trzeba zdobywać, bo już nie produkują dawno :/
Jeszcze jedna by sie przydała.
Mmmm .. komoda śliczności!
W sumie z tymi owocami to i tak masz dobrze, że masz gdzie zbierać 🙂
Z robotą przy nich to już .. hmm.. bez zazdroszczenia się obejdę.
Udało się w końcu zdobyć komodę i to chyba w świetnym stanie, gratuluję 🙂
Urządzona wygląda fantastycznie. Piękna prezentacja Twoich wyrobów.
A za różę to ja chętnie bym to wszystko porobiła… przynajmniej ją pozbierała i oczyściła. Za głóg też.
A co robisz z różą i głogiem? tez wino?
Nie, nie, niestety nic nie robię. Ale tak mi się przypomniały czasy, gdy jeszcze moi dziadkowie mieli działkę (kiedy to było!) i wykorzystywali pałętające się wokół dzieci (czyli mnie ;)) do zbierania owoców. Lubiłam to.