Cóż, jako matka-bez-złudzeń niespecjalnie zmieniłam zdanie o dzieciątku.
Jednakowoż tym razem muszę przyznać, że stanął na wysokości zadania. Nauczył się karmić Niunię strzykawką, codziennie donosił psa na kroplówki – już to we współpracy z sąsiadami, dysponującymi autem, już to wręcz piechotą – i -UWAGA- NIE zgubił jej.
Przyznam, że to było moje największe zmartwienie.
[singlepic id=103 w=320 h=240 float=none]
Dzieciątko dalej jest nieogarnięte, ale jest kochane, co nie?
Kochana jest też Krakowska Kobieta Juniorowa i mam nadzieję, że jeszcze wpadnie i tym razem nie spotkają jej takie nieoczekiwane atrakcje.
I kochani są zachodni sąsiedzi.
Mimo to, bez Gabuni już się nigdzie nie ruszam!
Sielawka sugeruje, że w ogóle mamy się nigdzie nie ruszać.
[singlepic id=104 w=320 h=240 float=none]
Aaaawwwwwwwww *rumieni się*
Pewnie że wpadnę. Ziemniak się przecież zapłacze z tęsknoty!
O! Som!
I piszom!
Ruszać się. Nie słuchać Sielawki 🙂 Póki jest ktoś – Junior do wykorzystania, to korzystać. Zabierać ze sobą po kolei ew. pluszaki-futrzaki.
I laptopa – i pisać relacje. Śmieszne najlepiej.
Aha. Pod warunkiem, że net dostarczą…
witaj na pokładzie 🙂