Okazało się, że śmierdzi. W związku z tym pańcio kombinuje jak dodatkowo ją oczyszczać i jutro wielka akcja. Kazał pańci uszyć pierdylion worków ze starych firanek, sprowadził keramzyt i będzie napychał i montował jako filtr dodatkowy. Skombinował też boję, by silnik był wyżej. Pańci już od tego robi się niedobrze.
Z innej beczki, pańcia z przyjaciółką była na wycieczce szlakiem cerkiewnym.
I tak dalej. Niby inne, a jakieś takie podobne. W środku klimatyczne, owszem. Pańci w pamięci utkwiła cerkiew w Sakach, którą zarządzają braciszkowie w liczbie sześciu. Odnowiona, składa się z dwóch części, starej sprzed iluś tam stuleci i nowej sprzed lat kilkunastu, z nowiutkim, pięknym ikonostasem, pisanym na zamówienie w Grecji, a zamówienia można było dokonać, bo grecki kryzys bardzo obniżył ceny. Trochę z boku wisi szesnastowieczna ikona świętego Dymitra jakiegośtam. Z szesnastego wieku, powtórzę. Pańcia obejrzała również szesnastowieczny sufit w starej części, w całości z modrzewiowych belek i zapytała braciszka o zabezpieczenia przeciwpożarowe. Taaak, powiada na oko całkiem rozumny i sympatyczny braciszek, mamy trzy gaśnice. I bramę zrobiliśmy szeroką, by straż mogła wjechać!
Ponieważ cerkiew stoi z daleka od wsi i w lesie… Pańcia nie miała więcej pytań.
Cerkiew w Sakach ( z netu)
A wyżej rzeczony Dymitr Sołuński
Wycieczka zerknęła jeszcze na pomnik ofiar Burego
Tak, tego wybitnego wyklętego, przez rząd wielbionego…
PS. Teraz reklama, bynajmniej nie sponsorowana. Wycieczkę zorganizował Południk 21, a prowadzący pan Adrian był niezwykle sprawny i obdarzony naprawdę imponującą wiedzą historyczną, którą przekazywał w sposób zajmujący. Chyba jeszcze się z nim kiedyś wybierzemy.
Bardzo zazdroszczę Pańci wycieczek 🙂
Szarej wody nie 😉
No bardzo bylejakie mają te zabezpieczenia. A wystarczy Matce Boskiej zawierzyć przecież, jak u nas.