Wedle tej reguły dziś historyjki obrazkowe. Wierzcie mi, pańcia ma już zupełny obłęd w oczach…
Znaczy, przez chwilę była jakaś nadzieja. pokój na górze wyglądał nawet elegancko…
ale potem cały parter trzeba było zmieścić… no, gdzieś zmieścić. I się zaczęło.
Pańcio w tym wszystkim pracuje bo musi. Konkretnie jakoś się urządził w garażu.
A dalej szkoda słów…
Dmuchawy, osuszające ściany i podłogę w łazience chodzą od tygodnia 24 godziny na dobę. Trochę się… eee… pyli.
Może troche więcej niż trochę.
Wciąż nigdzie nie ma drzwi. Tu też nie.
Państwo posługują się zaimprowizowanym parawanem.
A ja, no wiadomo… wszystko na mojej głowie…
czy może na grzbiecie…?
Pozdrawiamy zakurzeni.
PS – Lucyfer się zrósł. Uf.
Pokój na górze wygląda baaardzo obiecująco 🙂
Jak tak ma wyglądać cała reszta, to warto jeszcze trochę pocierpieć 🙂
Trzymajcie się dzielnie!
Czekamy na efekt końcowy 🙂
O rany! Wyrazy współczucia z serca płynące…
Ale piękne kolory w pokoju na górze, i tak kraciasta tapeta – no miodzio!
Prawda? Ile ja sie musiałam nawykłócać o tę tapetę…!
Trochę nieporządek w istocie, ale już widać światełko! Tapeta piękna i mozaika w łazience dech zapiera <3
Trzymajcie się mocno, wszystko w końcu mija, nawet najdłuższa żmija!