Jeden obrazek wart tysiąca słów

Wedle tej reguły dziś historyjki obrazkowe. Wierzcie mi, pańcia ma już zupełny obłęd w oczach…
Znaczy, przez chwilę była jakaś nadzieja. pokój na górze wyglądał nawet elegancko…

ale potem cały parter trzeba było zmieścić… no, gdzieś zmieścić. I się zaczęło.
Pańcio w tym wszystkim pracuje bo musi. Konkretnie jakoś się urządził w garażu.

A dalej szkoda słów…








Dmuchawy, osuszające ściany i podłogę w łazience chodzą od tygodnia 24 godziny na dobę. Trochę się… eee… pyli.
Może troche więcej niż trochę.
Wciąż nigdzie nie ma drzwi. Tu też nie.

Państwo posługują się zaimprowizowanym parawanem.
A ja, no wiadomo… wszystko na mojej głowie…

czy może na grzbiecie…?
Pozdrawiamy zakurzeni.

PS – Lucyfer się zrósł. Uf.

Ten wpis został opublikowany w kategorii Ziemniaczane Muffinki i oznaczony tagami . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

4 odpowiedzi na Jeden obrazek wart tysiąca słów

  1. JoasiaS pisze:

    Pokój na górze wygląda baaardzo obiecująco 🙂
    Jak tak ma wyglądać cała reszta, to warto jeszcze trochę pocierpieć 🙂
    Trzymajcie się dzielnie!
    Czekamy na efekt końcowy 🙂

  2. Hańka pisze:

    O rany! Wyrazy współczucia z serca płynące…

    Ale piękne kolory w pokoju na górze, i tak kraciasta tapeta – no miodzio!

  3. gossam pisze:

    Trochę nieporządek w istocie, ale już widać światełko! Tapeta piękna i mozaika w łazience dech zapiera <3

    Trzymajcie się mocno, wszystko w końcu mija, nawet najdłuższa żmija!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *