Państwo wrócili, Abelardzik oszalał ze szczęścia…

Dzielny Junior dał radę wszystkiemu, choć miał trochę przygód. Najpierw się silnie przeziębił i poszedł w jelitówkę. Potem Ramzes przywalił mu mordą w szczękę i przez dwa dni Junior zażywał tramal, gadał półgębkiem i przyjmował wyłącznie płyny. Przez rurkę. Potem któryś kot zablokował mu kuchenkę. Na koniec dopadła go migrena i jak zaległ w kuchni na podłodze, tak zalegał dość długo, szczęśliwie tramalu po Ziemniaku zostało jeszcze trochę. Gdzieś w tym wszystkim Ziuta wybrała się na wycieczkę i zniknęła. To nie był dobry czas na adopcje, nawet tak awaryjne jak ta. Zuza i Rudy wciąż siedzą w pokoju Juniora, inaczej nie ostał by się żaden młody kos, ani młoda wiewiórka, co powoduje mnóstwo komplikacji i kocich awantur.
Hortensje za to postanowiły zakwitnąć i te ogrodowe i te bukietowe…


Jeśli chodzi o Inflanty, Szczur twierdzi, że wyprawa była pouczająca, choć dla pańci również męcząca, wszędzie mają ojro, państwo mieszkali w przeróżnych miejscach, rezerwowanych w ostatniej chwili (przygoda, przygoda, każdej chwili szkoda)w tym w prywatnej kawalerce niejakiej Magrit.
Gdzieś w połowie wycieczki pańcia straciła pół prawej ręki, konkretnie od barku do łokcia i jutro zamiast do pracy to sunie do doktora.
Szczur z Wołeczkiem obiecują cykl sprawozdań z fotkami. Uprzedzają jednak, że pańcia robiła zdjęcia głównie budynkom i to im bardziej zniszczonym tym lepiej i – schodom. Schodom należy się wpis osobny!

Ten wpis został opublikowany w kategorii Ziemniaczane Muffinki i oznaczony tagami . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

2 odpowiedzi na Państwo wrócili, Abelardzik oszalał ze szczęścia…

  1. Magda pisze:

    Ależ pięknie w Waszym ogrodzie

  2. Ula pisze:

    Cudne hortensje.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *