Najpierw nie mogliśmy znaleźć aparatu, a w telefonie nie ma opcji zbliżenia obiektu. Jak już znalazłam aparat, to się wyłączył, bo miał rozładowaną baterię. Wydawało nam się, że wiewiórka lada chwila się obudzi i sobie pójdzie, więc podłączyłam baterię do ładowania i po pięciu minutach nerwowego czekania wsadziłam do aparatu i poleciałam do okna na pięterku.
Nie marnując czasu na ustawianie daty, więc niech się Publisia nie stresuje, zmiana czasu to jeszcze nie dziś, to dopiero za tydzień…
Chyba się przebudziła jak robiłam pierwsze zdjęcie, bo niepotrzebnie otworzyła się lampa.
Ale generalnie mamy inny problem. Padało, więc zwierzątko nakryło się ogonem, co wygląda zajebiście, ale w zasadzie dlaczego w ogóle spała na deszczu pod gołym niebem? i dlaczego w dzień? I spała dość długo i jakim cudem było jej wygodnie na tym słupku…?
Pierwszy problem małżonek planuje rozwiązać dokonując zakupu jakiejś dziupli dla wiewiórek…
Śliczny rudas i jakie oczko bystre 🙂 ze spaniem to ja nie wiem, ale rozumiem. Drzemka w środku dnia to sama przyjemność przecież!
Gdzieś wyczytałam, że wiewiórki są wprawdzie aktywne w dzień, ale nie cały czas tak samo, najbardziej rano i po południu. Może akurat południowe lenistwo?
Dla mnie takie spanie na widoku tez jest dziwne – przeciez ja widac i jest niebezpiecznie.
To stanowczo nie jest normalne. 🙁