Rozmowy na dwie głowy, czyli priorytety wyborcze.

Pańcia siedzi przy stole i ogląda ulotki wyborcze, które pańcio wyjął ze skrzynki.
Pańcia – O, ten chce ulice utwardzać!
Pańcio – No to pozamiatane, odpada.
Pańcia – O, a ten przynajmniej nic o tym nie pisze. Głosuję na tego!
Odkąd zryli kolejną leśną drogę w pobliżu domu państwa i wysypali żwirem, który pyli jak cholera i po którym trzeba chodzić w butach o grubej podeszwie, pańcia jest bardzo cięta na takie pomysły…

Ten wpis został opublikowany w kategorii Rozmowy na dwie głowy i oznaczony tagami . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

3 odpowiedzi na Rozmowy na dwie głowy, czyli priorytety wyborcze.

  1. Tyiga pisze:

    Też dostaję cholery od tego kombinowania z drogami, leśnymi, polnymi. Ani rowerem przejechać, ani chodzić. Tylko dla samochodów się chyba nadaje – ale kurde, co samochód w lesie robi?

    • megana pisze:

      Quady jeszcze jeżdżą. Drogę utwardzili, bo sąsiadka taką potrzebę zgłosiła. Bo na leśnej samochód jej sie niszczył. Pewnie jak sie kapnie, że walący w podwozie żwir niszczy dużo szybciej, zgłosi by asfalt wylali. Uh. Przy tej akurat drodze stoją cztery domy. Ja pierdolę, jak ktoś chce asfaltu, Lidla i mieć blisko przystanek, to niech zamieszka przy Marszałkowskiej. Kilka lat temu już o latarnie była awantura. Bo na szwagierkę jej napadli. Jasne, latarnie bardzo odstraszają bandytów w lesie…

  2. gossam pisze:

    W moim mieście rodzinnym walczy o druga kadencję gość, który głównym punktem kampanii uczynił budowę stadionu za kilka milionów. Stadionu dla klubu, który obecnie będzie walczył o awans do trzeciej ligi i niespecjalnie zanosi się na zmiany, ale miał swoje pięć minut w latach siedemdziesiątych. Za to miasto pokopalniane i w związku z tym mocno ucierpiało przez lata, elektorat mocno kibolski niestety. Ostatnio mu się udało z ta samą obietnicą tego samego stadionu… zresztą gość zanim został prezydentem był prezesem tego klubu i po przenosinach do Ratusza (u nas mówią: Magistratu) zupełnie się to nie zmieniło.
    Popylam dziś do urn, bo mi los mojego miasta rodzinnego nie jest obojętny. Wprawdzie mieszkam za miedzą, ale z Bytomiem jestem emocjonalnie związana. I być może tam wrócę… kiedyś.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *