Gwiazdy nad sosnami, jak zawsze w ten dzień.

To zaczyna być aż nieprawdopodobne, każdy 13 października jest pogodny, noc łagodna i pełna gwiazd.
Tak jak wtedy. Jak cztery lata temu.
Niuniu malutka, odszedł Ziemniak, odszedł Kryzys, pojawiła się Merit i mały Bulwieć. Taki jest prawie jak Kartofel, pamiętasz? I taki czarny jak Ty i łebek ma gładziutki, ale jednak inny jak go głaszczę, inny niż Twój. Moja ręka wciąż pamięta dotyk niespokojnych uszek, atłas wąskiego czółka, chłód noska.
A ja pamiętam niebieskie niebo nad sosnami, nad czeremchą przy ganku, i dom, który Cię żegnał, kiedy odjeżdżałaś w moich objęciach w ostatnią podróż.
Mały płomyczku, wciąż pamiętam.

Ten wpis został opublikowany w kategorii Pożegnania i oznaczony tagami . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

3 odpowiedzi na Gwiazdy nad sosnami, jak zawsze w ten dzień.

  1. Aia pisze:

    Gabuniu [’]

    Pamiętam i ja.
    Choć nie udało się Ciebie poznać osobiście za życia.
    Gwiazdy świecą dla Ciebie.

  2. tinga pisze:

    Gabunia i mój tata [*]
    I masz rację, że 13 października jest zawsze ciepły i słoneczny, jakby na przekór.

  3. JoasiaS pisze:

    Przytulam, Meg

Skomentuj Aia Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *