Na wszelki wypadek zaznaczamy, że tak czy siak państwo są zachwyceni. Ale wiadomo, że z biegiem czasu wychodzą na wierzch tak zwane ukryte wady, a także sytuacje, których się nie spodziewaliśmy.
Zaczynając od Maszy łamane na Merit-Amen, to Merit kradnie. Pańcio już kilka razy ganiał by wyrwać jej z pyska swoje kroksy, albo moją obróżkę. Jest też silnie podejrzewana o wyżeranie kotom chrupek, swobodnie sięga do ich misek na parapecie, a ostatnio jakoś ciągle okazują się puste. Koty mają o to duże pretensje, zwłaszcza Kitka i Szysza bardzo głośno narzekają. (Pańcia mówi, że koniecznie trzeba je obie kiedyś nagrać.) Dodatkowo sunia ma tendencje niszczycielskie, wywlokła z budy i kompletnie podarła poduszkę, jeszcze pokryzysową. I mimo, że boi się framug i wszelkich progów, to daje do zrozumienia, że jest psem domowym i pańcio się trochę łamie. Zwłaszcza, że miał nadzieję, że z Ramzesem będą się bawić i w ogóle, a na razie, owszem, bawili się raz, a tak to zazwyczaj Ramzes niespecjalnie jest suczką zainteresowany. Merit ma jeszcze jedną ciekawą cechę – w domu najchętniej chodzi tyłem. Wygląda to tak, że kiedy któreś z państwa chce ją ominąć bokiem, albo przekroczyć górą (no bo wiadomo, że leży w przejściu!) to Merit natychmiast się podnosi i cofa. Najczęściej w poprzek albo na ukos. I pańcia nieoczekiwanie, popychana psim zadkiem trafia wcale nie tam, gdzie zmierzała. Na dodatek nie można Merit z tego powodu robić wyrzutów, bo od razu bardzo się stresuje i trzeba ją przytulać i tłumaczyć, że wszystko w porządku, że nic się nie dzieje, że sikać pańcia może w sumie… nie, no nie może gdzie indziej, ale może za chwilę.
A na spacerach Merit bardzo dokładnie wącha każdy krzaczek i kępkę mchu. Trwa to dość długo, znudzony Ramzes wyrywa do przodu i z irytacją przebiera łapami, a biedny pańcio stoi pośrodku niejako rozkrzyżowan. Bulwieć, o którym za chwilę, raźno drobi krótkimi łapkami, pańcia mija tę potrójną figurę, Merit się odrywa od krzaczka, przebiega obok Bulwiecia z lewej, obok pańci z prawej, pańcia mija znowuż z lewej… Bulwieć słyszy jakieś szczekanie, więc podrywa się do biegu w boczną ścieżkę, po drodze okrąża kolejny krzaczek, a czasem wręcz sosnę, w końcu jesteśmy w lesie, pańcia usiłuje jakoś ściągnąć smycz, ale nie może bo nagle okazuje się, że państwo już wszystkie trzy smycze mają zaplątane dokumentnie…
I tak dwa razy dziennie.
Poza tym wszystkim, Merit jest kochaną, delikatną i wrażliwą suczką, dokładnie taką, jak ją opisywała pani Natalia ze schroniska.
No a co Bulwieć, zapytacie?
Że wdaje się w każdą awanturę przy każdym płocie to luuz. Że ugryzł Merit, że dziabnął mnie, no trudno, dziadek wojowniczy jest i mało towarzyski. Ale jest też największym rozczarowaniem pańci. Miał być jej kochanym kartofelkiem, który będzie za nią biegał.
A tymczasem Bulwa owszem biega, ale bardziej za pańciem i w ogóle pańcia sobie wybrał. Pańcio jest zmieszany a nawet trochę wstrząśnięty. A na pewno zakłopotany sytuacją.
I chyba ma eee…pewne trudności w pracy…
PS – pańcia przeprasza za jakość zdjęć, ale jej telefon chyba wymaga czyszczenia.
Pańcio ewidentnie ma kota…
Osiem i pół kilo…
Niewiele wiecej od Rudego…
No spory, ale co robić, taka rasa…
I chyba będzie trzeba dopiąć drugą klawiaturę 😉
No cóż. .Karol był moim wyborem. A kocha bylego już Tż nad zycie. To jwgo kot. Karol kocha mężczyzn. Taki mały gejek. A miało być inavzej. Poza tym jest wrednym wymusicielem. Ze mną śpi nie z wyboru tylko dlatego że Tż wymiksowal się ze wszystkiego. Gwiazda miala byc Tż. A jest moja. Ze mną spi od kociectwa. Za mną chodzi. Spi wrecz na mnie. I okazala sie dominantka. A reklamacji nikt nie przyjmuje.