Proszę bardzo, Ciotka ma pierwszeństwo, Szyszka pod hortensją. Albowiem Szysza twarda jest, nie miętka i lubi świeże powietrze!
Proszę nie robić mi ujęć od strony purchawki…
Bo jebnę!!!
Cóż, Szyszka życie miała spokojne, od urodzenia w dobrym domu, tutaj od lat kilkunastu, to może sobie świeże powietrze cenić. My się tego świeżego nawdychaliśmy w Krakowie i Pile dostatecznie dużo i teraz wolimy powietrze pokojowe.
Taaaak, potwierdzamy. Ja Mufka i ja Abelardzik, że wsiowe powietrze było bardzo świeże i zupełnie nam wystarczyło. I wolimy nie tylko pokojowe, ale wręcz łóżkowe!
A na zewnątrz pogoda śliczna, nie za gorąco, słoneczko umiarkowane, wietrzyk milutko dmucha, ptaszki śpiewają, wiewiórki pląsają wśród konarów…
Szyszka bardzo przekonująca, ja tam bym się wycofała po takim opaczaniu.
Gienek czujny jak zawsze i sesji zdjęciowej nie odpuści 🙂
Ogólnie dość ospale u Was 😀
Szysza z tą purchawką wygląda jak rasowa czarownica i jej kot w jednym.
Wszyscy się byczą w piernatach i puchu, a Bulwieciątko na tym chudym poddupniczku 🙁 Może jakąś podusię chociaż…
Dostał kocyk…
Dziękuję 🙂
Meg, a co to purchawka koło oczka? Pytaliście weta cóż to i czy groźne? Bo wygląda nieco.. ee.. dramatycznie.
Ciocia pyta ze szczerego zainteresowania zdrowiem ulubienicy, nie z wyrzutami.
Purchawka, no. Pani wet powiedziała, że za blisko oka by wycinać, choć nalegałam, szczerze mówiąc, planując za żadne skarby nie dać się wyrzucić z sali operacyjnej, ponieważ ciekawość co jest w środku zżera mnię okrutnie…