Ziemniaczane muffinki, czyli wycieczki i miejscówki.

A bo pańcia ma dość syfu w pralni, a że Kitka zakończyła serię zastrzyków z antybiotykiem i pani wet orzekła, że już nie zaraża, kota została wyprowadzona na wycieczkę po najbliższej okolicy. Ciężka sprawa w ogóle, bo jak zakiciać na głuchą kotkę? Na wycieczkę dalszą Kitka wyszła na smyczce, ale wycieczka zakończyła się na pobliskiej kępce trawy. Kitka uwaliła się i oświadczyła, że dalej nie idzie, tu będzie wypoczywać. Pańcia postała z nią kilka minut i cóż było robić – wróciły do domu. Samodzielnie kota zwiedziła to…

i owo…

Tu jest stanowisko do ostrzenia pazurów? Dobra.

Jestem Miętówka, a ty? E, mówię do ciebie!

Nic nie słyszę, spadaj…

Też nie lubię syfu w pralni, więc teraz będę spała tutaj

Tak, tu. Masz jakieś anse, kobieto? Że to twoje pudełko z szyciem? Będziesz szyć, jak ja będę akurat gdzie indziej. Że masz do przyszycia wieszaki do ręczników? Trzeba było nie urywać.

No. Żebyśmy się dobrze zrozumiały. Dobranoc.

I ja nie chcę nic mówić, ale dzisiaj, w biały dzień, zajrzało nam do domu takie coś…

Nie wtrącałam się, a reszta psów nie zauważyła. Koty w osobach Miętówki i Barbusia dały odpór. Barbuś to w ogóle ostatnio zrobił się niesłychanie bojowy. Syczy nawet na tę starowinkę Kitkę i zdziwiony, że ona nic, a ona zwyczajnie go nie słyszy. Żeby nie przeszedł do łapoczynów, prewencyjnie dostał od pańci po uszach…

Ten wpis został opublikowany w kategorii Ziemniaczane Muffinki i oznaczony tagami . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

2 odpowiedzi na Ziemniaczane muffinki, czyli wycieczki i miejscówki.

  1. tinga pisze:

    Szysza ma konkurencję w robieniu miny „skocz mi na pukiel” i jest urocza z tą blazą na pyszczku.. Odważna Kitka!

    A to Bure w odwiedzinach to kto?

Skomentuj megana Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *