Odezwała się właścicielka Kory, która naprawdę nazywa się Dora. Podobno wyjechali na urlop a psicą miała się przez ten czas opiekować teściowa. Zapytana, jakim cudem teściowa przez dwa tygodnie nie zauważyła, że psa nie ma, plątała się w zeznaniach. Tak czy siak, już od rana mniej więcej wiedzieliśmy, gdzie Dora mieszka, bowiem spotkaliśmy jedną panią, która wysunęła przypuszczenie, że to ona. I dodała, że Dora ciągle się wałęsa i na dodatek rzuca na inne psy.
Jeszcze pojechaliśmy z nią do weta, bowiem coś jej wylazło na grzbiecie, dostała środek do przemywania i antybiotyk. Prawdopodobnie jakieś uczulenie. W końcu mąż wziął psa na smycz i poszedł pod podany adres.
Wylazło troje ludzi, plus dzieci i mały pies.
Pewna siebie teściowa, głosząca prawdy objawione o psach wędrujących, które potrzebują swobody, (dwutygodniowej…?)
synowa, ewidentnie zahukana, ale ona przynajmniej wysłuchała informacji o konieczności przemywania i podawania leków, a nawet uczyniła nieśmiałą próbę zapytania o zwrot kosztów,
i jak rozumiemy jej małżonek.
Buc.
Postanowił się w końcu włączyć do rozmowy i się włączył, następująco:
„Ty pierdolony złodzieju psów, psa mi oszpeciłeś, ty pierdolony chuju jebany ty!…”
i tak dalej. Mało kreatywny, ale wystarczająco, by małżonek zrezygnował z zabiegów dyplomatycznych, natomiast zapakował sobie do samochodu obrożę i smycz.
Odrobinę pocieszające jest to, że synowa i psica przywitały się ciepło.
Ale generalnie wiecie co? Osobiście kompletnie rozwala mnie takie idiotyczne, bezsensowne, nielogiczne zupełnie chamstwo i kurestwo. Takie chamstwo wyłącznie dla chamstwa.
Oboje jesteśmy wkurwieni maksymalnie.
A najgorsze, że w zasadzie bezradni…
Edit – synowa porozumiała się z nami za pomocą esemesów. Jest pełna dobrej woli, ale czy da radę reszcie rodziny?
Wciąż mamy mieszane uczucia, zaiste.
Ja to bym fakturę wystawiła za odnalezienie, udzielenie schronienia na czas ustalenia właściciela i opiekę weterynaryjną oraz wysłała do pana buca. W razie kwękania o wolności i swobodzie psów wędrujących pośliniłabym palucha, otworzyła ustawę o ochronie zwierząt i tymże paluchem wskazała paragraf o porzuceniu zwierzęcia.
Pan buc oczywiście pyskować będzie, b to już taki charakter ale przynajmniej po cichu.
Pocieszająca jest synowa i jej więź z psiskiem, ale i tak chamom i głupcom odbierałabym zwierzaki. Tylko co zrobić z tymi tabunami odebranych zwierząt 🙁
Ja ostatnio spotkałam u veta dwie młode idiotki z kotem na rękach. Bez szelek, smyczki, transportera, ot tak na rękach. Nowy, młody kociak, bo poprzedni im uciekł w czasie takiego własnie „transportu”. No ale ja się czepiam i przesadzam, ech!
Jezus, żeby chociaż ta synowa okazała się gramotna i zapewniła psu opiekę na przyszłość… Jak do człowieka dociera w jak głupim i prymitywnym społeczeństwie żyje, to wyć się chce… 🙁
borze szumiący.. czy ludzi już się w ogóle nie wychowuje? Rozumiem, że głupców nie sieją, ale coraz częściej odnoszę wrażenie, że Polska jest strasznie zachwaszczona :/ Zero kultury, zero szacunku, prymitywizm i agresja, opór przed przyswajaniem wiedzy, oby tylko postawić na swoim.
Tęskno mi trochę za jakimiś zasadami uprzejmości. Choćby udawane, to i tak lepsze to, niż wysłuchiwanie inwektyw
Meg, Kora-Dora wygląda na psicę, która umie sobie poradzić.. marne pocieszenie.. oby sobie z synową poradziły.
Kora nie wyglądała na zalęknioną i była raczej pewna siebie i to mnie pociesza.
Dokładnie takie wrażenie odniosłam ze zdjęć. Wyglądała mi trochę na taką „trouble-maker”, inteligentne, zaradne zwierze. Do tego jest spora, wygląda na silną, umięśnioną, odżywioną.
Jak napisałaś, nie będzie to bajka „i żyli długo i szczęśliwie” , ot proza szarego życia.
może warto podpowiedzieć żeby znalazła psu inny, lepszy dom? bez buca i agresywnej tesciowej wszystko wiedzącej.
No moment, a może buca uświadomić, że psa nie można od tak sobie puszczać luzem?
Z tego co wiem, to raczej ciągle aktualne: art. 77 kodeksu wykroczeń: „kto nie zachowuje zwykłych lub nakazanych środków ostrożności przy trzymaniu zwierzęcia, podlega karze grzywny do 250 złotych albo karze nagany.”