Pańcia lubi karmić ptaszki. Ma całą tablicę na pintereście z różnymi pomysłowymi karmniczkami, a ostatnio, korzystając ze zwolnienia, poczyniła sprytne kubeczki. Bierze się kubek, napełnia roztopionym smalcem z ziarenkami, wtyka z boku patyczek, a potem wiesza za ucho, poziomo. Powiesiła taki, a oprócz tego kule z Lidla, no i przed oknem w sypialni wisi brzydki, ale praktyczny karmnik z butli po wodzie. Sąsiadka też wywiesza kule i też ma karmnik. Od kilku lat niestety, jakiś nieurodzaj na ptaszki, wróble może i nie są ptaszkami leśnymi, to i nie dziwota, ale gdzie reszta? Sikorki, kosy, szpaki? I w końcu pojawiło się stadko sikorek. Nieduże, trzy sztuki. Dwie bogatki i jedna mniejsza modraszka. Dość długo rozkminiały, co to są, te kubki, i korzystały wyłącznie z kul i karmnika, ale w końcu załapały, o co kaman.
Uradowana pańcia dowiesiła jeszcze dwie kule, na wszelki wypadek w środku tego jaśminu, co nie chce kwitnąć, tak by żadna sójka tam nie wlazła i dwa kolejne kubki. W ciągu tygodnia sikorki zrobiły się jakieś takie nieruchawe i zaczęły wyglądać jak kolorowe pączusie. Biedaczki już nie wiedziały gdzie się paść, u nas, czy u sąsiadów, kule, czy ziarenka solo… Na szczęście przyszła odsiecz w postaci dwóch kosów ( może jeden to panna Dziubas? Kto wie), które pożerały wszystko to, co przeżartym sikorkom wypadało z dziobów. Może nie od rzeczy powiem, że całe ptasie pożywienie wisi na terenie wilków, więc ptaszki mają tam święty spokój. Albowiem żaden kot na teren wilków nie wchodzi, a wilcy ptaszkami się nie interesują kompletnie. A kilka dni temu zobaczyliśmy takich dwóch gości…
i pańcia już myśli o zrobieniu kolejnych kubków ze smalczykiem i ziarenkami. Trzeba kupić nowe dwie kostki smalcu, pomyślała. Ale następnego dnia wyjrzała przez okno sypialni i…
Trzy kostki – skorygowała w myślach. Czy można wiewiórce dać suszony surowy bób?
PS – Kiedy wiewiórka zeskoczyła na ziemię, by wygrzebać wszystko to, co jej spadło, Ramzes niestety zainteresował się energicznie. Pańcia wydarła się przez okno i dał spokój. Wiewiórka potraktowała go jak nasze koty, wskoczyła na sosnę, niewysoko bynajmniej i napyskowała mu strasznie. Pańcia rozważa ustawienie karmnika dla wiewiórki na dachu wilczej altanki.
PS2 – Na dachu wilczej rezydencji stanęła silikonowa tortownica, wypełniona orzeszkami ziemnymi zatopionymi w smalczyku.
PS3 – Sąsiadka doniosła, że na pańciowym terenie widziała kolejnego dzięcioła, tym razem tego największego, czarnego z czerwoną czapeczką. Pańcia wygospodarowała kolejną tortownicę…
Och, to macie cudne Zoo za oknem 🙂 Ja mam działkę 2 km od domu więc w zimę to tylko tata chodził regularnie dokarmiać. Od wiosny za to mamy sypany słonecznik i orzeszki ziemne wtykane w każdą szparę w drzewie. Przylatują 2 rodzaje sikor, kowaliki, i jakieś inne ptaki, które tylko tata rozpoznawał. Sikory to traktują jak własne mieszkanie tę naszą działkę, potrafią stadkami pyskować gdy przychodzimy a karmniki puste 😉
Ale komarów mamy mało 🙂
Sikorom wystarczy dać porządnie raz na tydzień. Takie kubki, czy kule starczają na dość długo. I dzięki smalczykowi ziarenka nie zamarzają.
Bo od wiosny to trochę bez sensu karmić, zwłaszcza, że nie tylko komary latają…
Tata zdjęcia robił 🙂 A zaczął jak nam się tam wróble zalęgły i wyżerały resztki po posiłkach, wlatywały na stół, nawet jak byliśmy na działce a np. ciasto leżało. Więc tata zaczął znosić takie sypane jedzenie, do tego zlatywało coraz więcej ptaków, i jakoś jadłodajnia się rozrosła.
Wróble to teraz rzadkość i skarb. Dbajcie o wróbelki, proszę!
Post dla mnie 😀
O rany ale bym u Ciebie posiedziała przyklejona do okna i obserwowała ^^
Dzięcioł cudny! Nawet nie sądziłam że one na żywo takie ładne.
A i ja pierwszy raz spotkałam dzięcioła czarnego!
Poza tym patent z kubkiem genialny 😀