Puree ziemniaczane ogarniające, czyli idzie zima, panie wilk a pan wywalił całą słomę z budy.

No dokładnie. Las przed państwa domem wygląda jak mocno zaniedbane wiejskie podwórko, pełno słomy wszędzie, a w wilkowej zagródce (zagródce!… haha! Jedna trzecia 1800 m2 to ile to…?) słomy nie widać tylko dlatego, że ten prawy klon akurat sypie liśćmi w ilościach hurtowych, a pańcia, jak Publisia pamięta, do liści się nie wtrąca. W każdym razie zajrzała do starej budy i zobaczyła golutką podłogę. Ma jeszcze w zapasie wór słomy, ale w tym tempie do mrozów słoma nie doczeka. Zatem rozmyśla nad gustownym materacykiem, najlepiej zapewne przybitym gwózdkami, by Kryzys, wydobywając się z budy, nie zabierał za każdym razem owego materacyka ze sobą, tak jak zabiera na futrze słomę. Futro mu odrosło pięknie i natychmiast znowu zaczęła mu się robić skorupa. Zatem pańcia, chcąc nie chcąc, czesze dziadka co drugi dzień, by prezentował się nie gorzej niż Ramzes. Pańcio triumfuje, bo co prawda Ramzes nie znosi czesania, ale w sumie też nie potrzebuje tego tak często, a pańcia ma dodatkową robotę. No bo tak jakoś wilcy sobie państwa podzielili, Kryzys jest pańciowy, a Ramzes jest rozkochany – z wzajemnością – w pańciu. Żebyście widzieli i słyszeli, jak się witają, jak pańcio wraca z pracy! Lalunia jest trochę zazdrosna, więc wpycha się pomiędzy nich, Ramzes ją nadeptuje łapą, Abelardzik oddala się, robiąc hałas, ja spokojnie czekam z Kryzysem na swoją kolej, pańcio usiłuje wjechać do garażu i nikogo nie przejechać a pańcia wtedy ucieka do domu, bo nie może na to patrzeć. Cały ceremoniał, jak na dworze hiszpańskim.
Z innych wieści – Junior hm, nie wiem, czy powinienem pisać, ale mieszka w nowym, wynajętym mieszkaniu, twierdząc, że hm, wszystko jest w porządku. Pańci wydaje się, że nie bardzo, ale Młody ją zajmuje pewną sprawą, a na dodatek na głowie ma staropolski kołtun. Nie jest to żadna przenośnia. Miała tam sześć warkoczyków, w które wplecionych było sześć podwójnych dredów. Ponieważ zapragnęła nowych dredów, zdolna koleżanka Monia miała jej te dredy wypleść. Dredy wyplotła, ale warkoczyki okazały się być – właściwie to nie wiem jakie, sfilcowane? To trudne słowo i pańcia twierdzi, że w ogóle nie rozumie, czemu się tak skołtuniły. Za poradą innej koleżanki nabyła jedwab w płynie i powoli się kołtuna pozbywa. Trochę to trwa, ale jest szansa, że nie trzeba będzie użyć nożyczek.
Odkąd nie ma Filozofa, zostałem władcą parteru. Mam teraz dwa posłanka do wyboru, czasem jednego używa Mufa, jak państwo w piątek siedzą razem na dole. W inne dni tylko ja towarzyszę wieczorami pańciowi. U naszej wnuczki też nowiny, mianowicie nagle, w jeden weekend wyrosły jej trzy zęby. Podobno idzie też czwarty, ale jakoś wolniej.
Co do tego Debiana, który, jak wieść niesie, jest najlepszy, ale ani trochę nie intuicyjny, to pańcia go dalej nie lubi. Jeszcze nie wie jak z fotkami, więc fotki Publisia dostanie trochę później.
Szyszka włóczy się po sąsiadach i robi im awantury, nam zresztą też. Nam już od piątej rano.
Abelardzik Najmłodszemu przegryzł but, a Barbuś sprał Ramzesa po mordzie. Grzyby chyba w końcu się skończyły, w tym roku nawet pańcio tak się zapalił do zbierania, że codziennie ze spaceru z nami coś przynosił. Nawet podczas spaceru nocnego szukał grzybów przy latarce i nie uwierzycie, ale znajdywał.
Pańcia zrobiła pierogi z mąki żytniej (pół na pół) i nie poleca.
Rozpoczęła nową kampanię RPG (steampunk) i poleca.
Jak mi się jeszcze coś przypomni…

Ten wpis został opublikowany w kategorii Ziemniaczane puree i oznaczony tagami , , , , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

2 odpowiedzi na Puree ziemniaczane ogarniające, czyli idzie zima, panie wilk a pan wywalił całą słomę z budy.

  1. ~tinga pisze:

    Wilki wiedziały co robią, macie watahę skołtunionych i frakcję gładkowłosych 😉
    I niech się Debian podda, bo publisia spragniona fotek uzupełniających historyjki.

Skomentuj ~tinga Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *