Ja Kryzys, ja Kryzys, wróciłem.

Pańcio będzie serwował mi zastrzyki, pańcia pastylki. Cewnikować mnie już nie będą. Babeszjoza może mi naskoczyć na pukiel najwyżej, prostatę też mam w sumie w porządku – robili mi USG dwa razy – ale jakieś kręgi w kręgosłupie mam zwyrodniałe i mi naszły na siebie, czy zgoła odwrotnie. W każdym razie to przez to tak sikam po troszku. Pan wet powiedział, że nikt mnie i tak w tym wieku nie zoperuje. Nie to nie. Mam teraz dużo czasu, to będę se sikał powoli.
I macie pojęcie? Kazał mi schudnąć!! Mówi, że 45 kg to za dużo. Też coś!
Ramzes się ucieszył na mój widok – pańcia mówi, że pierwszą calutką noc wył i państwo musieli go zamknąć w garażu, bo bali się, że pójdzie mnie szukać. No no, kto by pomyślał, że ten szczyl taki przywiązany jest? Ale to może dlatego, że ten mały Abelardzik, zwany też synusiem, strasznie go ustawia. Rzuca się na Ramzesa z szybkością światła i to wcale nie na żarty, a ten głupek ucieka, aż się za nim kurzy. Przecież, jak mówi słusznie pańcia, gdyby choć raz kłapnął zębami, to Abelardzik długo by głowy szukał…

Ten wpis został opublikowany w kategorii Bez kategorii i oznaczony tagami , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

3 odpowiedzi na Ja Kryzys, ja Kryzys, wróciłem.

  1. ~Ula pisze:

    Lekko nie jest. Ale dobrze ze juz w domu
    To z kregoslupem bolesne bywa niestety.
    Zdrowia i duzo sil.

  2. ~Aia pisze:

    O! Jednak Abelard domu postanowił bronić.

    45 kilo…? :O Strach Was teraz odwiedzać 😉 Jeden pies wielkości człowieka… a co dopiero takie dwa nie-dźwiedzie.
    Kryzysie, tak trzymaj! W końcu masz trwać, c’ne?
    Tęskniący Ramzes rozczulił 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *