Ziemniaczane puree zastępcze, czyli ostatnie biathlonowe emocje. Relacja ściągnięta.

Ze strony biathlonowej.
A zaczęło się tak.
Pańcio wpada do domu i zastaje pańcię skuloną w fotelu i trzymającą się za głowę z przejęcia, zerka na tv i wydaje rozpaczliwy okrzyk – „no chyba żartujesz, przecież mecz!!!!”
Na co pańcia – dużo głośniej- „Precz, wynoś się, w tej chwili wont stąd, cicho bądź!!!!! WYNOCHA!!!!!!!
Bo na ekranie…
Spokojnie, to jest skrót wydarzeń. Niestety, najpierw długa reklama :/
http://http://eurosport.onet.pl/zimowe/biathlon/fourcade-zapomnial-na-strzelnicy-naboi/tw0mvf

Dla nerwowych i tym, którym się nie otworzy, streszczenie pisemne…
Martin Fourcade wygrał po raz czternasty w tym sezonie. Francuz okazał się najlepszy w biegu ze startu wspólnego w Oslo, czym zapewnił sobie zwycięstwo w klasyfikacji końcowej tej konkurencji.
Nie można powiedzieć, że zwycięstwo przyszło Francuzowi łatwo. Leżąc na dywaniku przed pierwszym strzelaniem Fourcade zgłosił brak magazynku. Zanim sędziowie dostarczyli mu nowy zestaw pocisków jego najgroźniejsi rywale zdążyli już zakończyć strzelanie.(Nie sędziowie, ale trener mu rzucił magazynek, a on spokojnie złapał. On nie ma nerwów, mówię Wam) Francuz nie zdeprymował się tymi problemami, strzelił bezbłędnie i na trasę ruszył jako osiemnasty.

Na drugie strzelanie Fourcade wbiegał już jako lider. Przy stanowisku strzeleckim czekał już na niego sędzia z kolejnymi magazynkami. Francuz ponownie nie spudłował, wymienił magazynki, wyrzucił okulary i ruszył na trasę jako szósty.

Wciąż więcej niż dziesięciu biathlonistów pozostawało bez konieczności biegania karnej rundy. Wesołą gromadkę na trzecie strzelanie przyprowadził Lowell Bailey. Prowadzenie mu się jednak nie opłaciło, bo spudłował dwa razy i spadł poza dziesiątkę. Na tym etapie rywalizacji już tylko trójka biathlonistów pozostawała bez pudła. Prowadził – a jakże – Fourcade, a na kolejnych miejscach plasowali się Jean Guillaume Beatrix i Michal Slesingr.

Na czwartym okrążeniu Fourcade wyrobił sobie sporą przewagę, która nawet w razie pudła pozwoliłaby mu zachować szanse na zwycięstwo. Francuz ponownie strzelił jednak bezbłędnie, czym zapewnił sobie czternastą wygraną w sezonie. Przez chwilę były wątpliwości czy podczas procedury wymiany magazynka zostały dochowane wszystkie zapisy regulaminu, ale jury zawodów po analizie okazało się nie mieć żadnych zastrzeżeń.

Nie od rzeczy będzie wspomnieć, że jak raz jego nieżona ma termin drugiego porodu. Serio, ten gość nie ma nerwów. I jak go nie kochać?

Ten wpis został opublikowany w kategorii Ziemniaczane puree i oznaczony tagami . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

3 odpowiedzi na Ziemniaczane puree zastępcze, czyli ostatnie biathlonowe emocje. Relacja ściągnięta.

  1. ~tinga pisze:

    Ja go tam nie kocham, bo mi często gęsto psuje zabawę. Czasem ktoś coś skubnie, a to Szipulin, a to Boe, ale najczęściej ten Twój piernik zgarnia wszystko i nie ma zabawy.
    Ale filmik mistrzostwo świata!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *