Ziemniaczany komunikat o generalskiej hodowli i podskokach panienek.

Otóż Genek wyhodował sobie kolejnego ropnia. Tak pod brodą, żeby nie było widać. Jak zdecydował się pokazać, państwo udali się do weta. Tak między wylotem pańcia do Szczecina a jego wizytą w szpitalu u ojca, któren z zawałem leży. To znaczy już bez, ale za to z płucami.
Wytłumaczyliśmy Gieniowi, że trochę lipny czas wybrał na ropnie, więc dał go sobie przedziurawić, doprowadzając pańcię do niezdrowej ekscytacji i pisków zachwytu, bo wypłynęła calutka spora strzykawka ropy. Tradycyjny antybiotyk pańcio wdziugał kotu miedzy lądowaniem powrotnym a meczem, albowiem rozpoczął karierę w old boyach. Wizytę kontrolną odbędzie pańcia z sąsiadką pomiędzy pracą (pańcia) i wizytą u specjalisty od osteoporozy (sąsiadka) a basenem.
Na dodatek ostatnio nocami mamcia ni z gruszki ni z pietruszki zaczyna szczekać, wyciąga Mufkę z łóżka i obie zaczynają się bawić. Stukając pazurkami w panele, a Phoebee cały czas ujada. Jak zaczynały koło czwartej z minutami, pańcia po prostu wstawała te kilka minut wcześniej, ale ostatnio mamcia zaczęła zabawę o 3.09. To już nawet pańcia, która zasypia i budzi się na pstryknięcie, odrobinę się zdenerwowała.
Pyta uprzejmie Publisi, czy ktoś nie wziął by jej na tymczas, bo chciałaby się trochę ponudzić. Jest świetnym tymczasem, zawsze trafia do kuwety, nawet pijana, jada głównie lody i grzanki, nie domaga się głaskania i może spać 20 godzin na dobę, nie zawracając nikomu głowy…