No, taka prawda. Stawiam lampkę na grobie Niuni, dziś druga rocznica. Gdzieś wśród gałęzi sosen miga mała gwiazdka. Nie ma Cię nigdzie Niuniu, nie umiem się podpierać tęczowymi mostami. Tyle tylko, że będę Cię pamiętać zawsze, a jak mnie zabraknie, to znikniesz w niepamięci.
Jak tyle psów, kotów, ludzi przed nami.
Taki świat.
Może bywa piękny, ale chyba go nie lubię.
Za to przemijanie.
PS. Z relacją o uroczystości pamięci mojego Taty czekam na fotki od siostry.
Ściskamy i podsyłamy odrobinę dobrej energii. A tylko odrobinę, bo sami się się szykujemy do odejścia Smerfa i tak ciężko się żegnać… sama wiesz.
Ano. Sił do tego potrzeba. Psychicznych, w sensie. Ja myślę o tych, które jeszcze czekają na ratunek i na dobrą śmierć, jeśli wiesz, co mam na myśli.
Chyba wiem, bo biorąc z Ciebie przykład, postanowiłam zbierać staruszki i dawać im emeryturę godną, choć na dużo mniejszą skalę oczywiście.
🙁
Gabuniu, psinko…
Bez Niej to i mi się wydaje Wasz dom taki inny, inne opowieści, zupełnie inny rozdział. Wciąż tak nieswojo, jak wspominasz o którejś suczynce.
Przemijania nadal nie pojmuje, nie mieści się w głowie, że to już, dalszego ciągu nie będzie, to nie przerwa, po której zaczniemy wszystko od nowa, po staremu…
Smutno.
każdy początek to tylko ciąg dalszy
a księga zdarzeń zawsze otwarta w połowie…
Tak.
Coś się kończy i coś zaczyna