Otwock żąda dostępu do morza! A ja dostępu do świeżego powietrza! I po sześciu tygodniach w nudnej pralni i po obejrzeniu całego domu… no, prawie…
… nadszedł TEN DZIEŃ!
Przyjechała ciocia Agneska, coś mi wbiła w kark i sobie pojechała a pańcia zostawiła drzwi otwarte. Zejszłem na dół i paczałem a że mam refleksa (nie mylić z refluksem), jak wejszła ta mała Mufka to ja chyc!…
Najsampierw się rozglądałem a potem ruszyłem. Czy Publisia widzi, z jakim wdziękiem stawiam tylne łapy?
Pańcia stała w oknie i wyglądała jakoś nerwowo, więc powiedziałem jej, że tak, tak, wiem, dom jest na północ i wcale jeszcze nie jest ciemno, dopiero trzecia. Aaaaa, czas przestawili? Dam se radę…
No, faktycznie się zrobiło ciemno, ale pańcia zapaliła mi lampę na tarasie i trafiłem spoko.
No ja nie wiem, o co tyle nerwów, przecież jestę kotę domowym i wiem gdzie się śpi. No przecież nie na dworzu, no.
Piękny pokot na łóżku masz. Ciekawa jestem, co robisz, jak zabierasz się do spania… 🙂 Ułożyłam sobie dziś ubranie na łóżku, pobiegłam pod prysznic, wracam, a tu… kocisko się ułożyło i wzorem Mahometa – ubrałam co innego, bo przecież żal budzić Misiulę… 😉
Zapomło mi się zapytać – pleckami do obiektywu leży Mufcia?