Chorwackie obrazki po raz drugi, jak zawsze z drogi. Która wciąż jest długa.


Otóż, smuteczek, moja Publisiu. Cycki mi opadły, tyłek urósł i przodek też. A mówią, że otyłość brzuszna tylko facetom grozi.
Akurat.


A tu gwoli rozrywki ukochanej Publisi. Otóż, po pierwsze, niech szanowna wycieczka zwróci uwagę na dramatyzm tej rzeźby. Niewątpliwie jest to na pamiątkę talidomidowych dzieci. Nic innego nie przychodzi mi do głowy. W każdym razie nie da się na to patrzeć bez dreszczu i nie jest to dreszcz estetycznej rozkoszy.
Ale niech ukochana wycieczka spojrzy także na artyzm samego zdjęcia. Ile mam rąk? Pańcio pogłębia swój talent fotograficzny z roku na rok, nieprawdaż?
W tle Adriatyk, dalej Hvar, z prawej Zlatni Rat po raz pińćsetny.

Ten wpis został opublikowany w kategorii Pańcia osobiście i oznaczony tagami . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

2 odpowiedzi na Chorwackie obrazki po raz drugi, jak zawsze z drogi. Która wciąż jest długa.

  1. ~tsultrim-morelowa pisze:

    Mnie to wygląda na delfina po prostu 🙂 Ale nie wiem czy taki był zamiar twórcy…
    A Ty masz nie tylko rozmazane ręce, ale jakieś ubytki w ciele o_o
    Poza tym mi się podoba 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *