Otóż wydrążyłam, bom dociekliwa czasem.

I na dodatek wszyscy mnie pytali, dlaczego lis zabił a nie zeżarł. Sama się nad tym zastanawiałam, bo – jakkolwiek by brutalnie to nie zabrzmiało – nie znoszę marnotrawstwa, i jak już zabiłeś, panie lisie, to dlaczego się nie pożywiłeś?
Zagadnęłam na ten temat mojego Ulubionego Kolegę Pracowego, biologa w końcu (choć raczej od owadów) i UKP mnie oświecił, że drapieżniki zabijają inne drapieżniki nie w celach konsumpcyjnych tylko eliminacyjnych. Wyeliminować konkurencję do terytorium łowieckiego, aby konkurencja nie wyżerała im tych gazeli i innych antylop.
I dowiedziałam się jeszcze, że w tym roku lisy biegają po całej Warszawie, na Polach Mokotowskich ciągle są widziane w sporych ilościach, to trudno, by ich nie było w naszym lesie…
Coś jest na rzeczy, bo lato, a Szyszka trzyma się domu jak nigdy.

Ten wpis został opublikowany w kategorii Pańcia osobiście i oznaczony tagami . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

2 odpowiedzi na Otóż wydrążyłam, bom dociekliwa czasem.

  1. ~tinga pisze:

    Siedż Szysza i reszta na tyłku, bo z lisem nie wygrasz. A ciotkom się zmarszczki od ryczenia porobią 😉

  2. ~Walabia pisze:

    Racja, walka o zasoby.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *