Śmy wróciliśmy, ale

No do licha, tyle historyjek, przygody opiekunki i takie tam.
Miało tak być, ale od progu ulubiona zachodnia sąsiadka powitała mnie wieścią, że sąsiad wschodni znalazł dwa zagryzione koty i czy nasze wszystkie są. Jakie koty, pytam w panice, sąsiadka nie wie, jej są wszystkie, podobno w każdym razie nie czarne.
Lecę przez działkę, w zmęczonym piętnastogodzinną podróżą umyśle starając się doliczyć całej szóstki, kiciam na całą okolicę, Generał się zgłasza dość poturbowany, są obie czarne, no, ale to nie czarny, Kocioł daje głos z dachu szopy sąsiadów, z domu słyszę stentorowy miauk Szyszki, kogoś brakuje, mam zaćmienie umysłowe, drę się do sąsiada, sąsiad opowiada, że koty były oba szaro białe i w tym momencie już wiem, że brakuje Dupencji…
Podobno w tym roku, jak nigdy rozpleniły się lisy, podobno właśnie lisy nie zjadają ofiary, sąsiad powiedział, że zakopywał kocie zwłoki dwa razy, bo coś je wykopywało, podobno lisy tak właśnie robią…
No nie ma jej a nigdy się nie oddalała na dłużej…

Ten wpis został opublikowany w kategorii Pańcia osobiście i oznaczony tagami . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

5 odpowiedzi na Śmy wróciliśmy, ale

  1. ~tinga pisze:

    Nieeeee 🙁
    Może jeszcze się znajdzie… potrzymam kciuki rycząc!

  2. ~Tyiga pisze:

    osz cholera…. oby jednak w końcu wróciła.

  3. ~Aia pisze:

    Kurcze blaszane, ale powrót do domu…
    Lisy to nie małe zmartwienie 🙁

  4. ~Isiaja pisze:

    Mam nadzieję,że Dupencja wróci…Kciuki za powrót!

  5. ~Gosia pisze:

    Kciuka i Kraków!

Skomentuj ~Tyiga Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *