Dyskretne puknięcie tramwaju, czyli Megana w wielkim mieście o świcie.

Uprzejmie donoszę, że nie przejechał mnie tramwaj. Tak se tylko puknął w łokieć.
Dawno wiem, że te cholery notorycznie ruszają na żółtym świetle, więc nigdy się nie wygłupiam i nie próbuję zdążyć, ale tym razem ruszył na czerwonym i nawet nie zadzwonił.
WIEM, że miał czerwone, bo do tramwaju stałam tyłem, za to do tramwajowego sygnalizatora przodem.
No nic, ma się jeszcze te prawidłowe odruchy, a że kurtka gruba, to nawet siniaka nie mam.
Jakby co, to komu zapisać którego kota? :>

Ten wpis został opublikowany w kategorii Pańcia osobiście. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

7 odpowiedzi na Dyskretne puknięcie tramwaju, czyli Megana w wielkim mieście o świcie.

  1. ~Isiaja pisze:

    Litości…uważaj na siebie…Kotów Ci u nas dostatek i piesów tyż…

  2. ~Carmen pisze:

    Juniorowi i Młodemu wszystkie Koty po połowie! Ciotki sobie we własnym zakresie dostateczną ilość Kotów zorganizują same, się nie martw.

  3. ~tsultrim-morelowa pisze:

    Tramwaj bandyta, no ! 🙁
    Schodź im z drogi – są więksi od Ciebie.
    Koty sobie zachowaj , będziesz się nimi okładać .

  4. ~tinga pisze:

    Ty to masz Meg ułańską fantazję, przed tramwaj się łokciami wpychać 😉
    Najważniejsze, że Ci nic nie jest, bo to jednak bydlęta wielkie są i zero szacunku do świateł i małych kobietek.

  5. ~Gosia pisze:

    Ja zaklepuję Ziemniaka jak coś! 😉
    A pan/i kierowca tramwaju mam nadzieję że cierpi za karę na uporczywą sraczkę.

Skomentuj ~Carmen Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *