Uprzedzamy, będzie drastyczna fotka.
Zaczynając od końca, to, kuźwa, nieoczekiwanie most nam się pali. Jakbyśmy za dużo ich, kuźwa, w tym mieście mieli. Już widzimy te korki na pozostałych mostach. Pańcia ma farta, bo to nie kolejowy most się pali, tylko Łazienkowski, ale pańcio to ma przesrane.
A wracając do naszych baranów, czyli szyszek i Filozofów.
Otóż dziś mija pięć lat, odkąd zamieszkał z państwem Filozof – nota bene to była ich pierwsza taka oficjalna adopcja. Rok, odkąd pańcia założyła bloga. I cztery miesiące i dzień, od śmierci Gabuni.
No i wybraź sobie, ukochana Publisiu, że tę właśnie piątą rocznicę – ten bezawaryjny, bezkonfliktowy, bezproblemowy Filozof postanowił uczcić wyhodowaniem sobie ropnia w uchu. Musiał go hodować już jakiś czas, bo owszem, trochę trzepał uchem, ale głównie o piątej rano, jak pańcia pospiesznie go odsikiwała, więc trochę przeoczyła. Poza tym Filo, jak to Filo, głównie spał i chrapał.
Aliści, dziś sytuacja z Szyszką dojrzała do lekarskiej interwencji, albowiem Szyszka całą noc pracowała ciężko nad swoimi dziurami, wylizując i wydrapując, aż osiągnęła stan następujący:
– po prawej stronie kota – po lewej wyszło jej trochę mniej efektownie. W każdym razie jak tylko pańcio wstał, pańcia wskazała mu Szyszę dramatycznym gestem i pańcio bez słowa poszedł wyprowadzić samochód. A żeby kurs nie był połowiczny, pańcia dopakowała Filozofa.
Z ucha został pobrany wymaz, a na razie będziemy czymś smarować, natomiast co do szyszczynych dziur to okazało się, że:
nie wpadła pod kosiarkę, ani pod bronę
nie przejechał jej samochód
nie chwycił jej pies
ani nie biła się z żadnym kotem, czy innym lisem.
Bo tak naprawdę, to tam nie ma żadnych dziur. Ani po zębach, ani po bronie.
Szyszka ma na coś uczulenie.
Rozpoczynamy akcję smarowania, poszedł ofc antybiotyk i steryd, by się nie drapała.
Jak widać na zdjęciu, kot po powrocie rzucił się na chrupy, natomiast pies zmęczył się tak strasznie, że natychmiast poszedł spać i chrapie do tej pory.
FAktycznie, wygląda dramatycznie 🙁 Ta Szysza.
Macie plan na poszukiwanie alergenu? Bo to chyba najtrudniejsze w uczuleniach..
Nie mamy żadnego planu, bowiem Szysza zajmuje się głównie wyżeraniem z cudzych paśników i udawaniem bezdomnego kotka, by dostać coś od dalszych sąsiadów – ale to zazwyczaj w okresie letnim. Latem wynosi się z domu na całe dnie i noce, wraca pachnąc kurczaczkiem, rosołkiem, cudzymi perfumami, szalenie zadowolona z życia. Zimą raczej siedzi w domu, co nie znaczy, że nie częstuje się chrupami kotów u sąsiadów zachodnich, ale akurat nie spodziewam się, że nagle zaczęły jej szkodzić. (Chrupy sąsiadom kupuję w Krakvecie osobiście takie same jak sobie)
Szczerze mówiąc, nic mi nie przychodzi do głowy w kwestii przyczyn uczulenia…
Sto lat dla filozofa!
Ale chyba powinnam się obrazić, zresztą już rok temu: na blogu został dokumentnie pominięty Amel…
A jak się ma Blue?
Blue kwitnie jak pierwiosnek, tylko tylne łodyżki ma trochę słabe i bywa, że jak zawraca to się przewraca.
No fakt, o Amelu nie piszę, ale to było tak dawno i krótko…
Pomyślę o wpisie wspomnieniowym, może coś skopiuję z wątku na Miau? Specjalnie dla cioci Apsy? :>
Oj, proszę o wybaczenie za imię Filozofa napisane małą literą. Nie lubię pisać z laptopów….
Hm, wypada odszczekać/odmiauczeć Beżową, choć za gonienie Kotła i pyskowanie Pańci bura się należy, ale nie aż taka 😉
Skruszone hau!
Filozofowi wszystkiego najlepszego i 200 lat spokojnego chrapania 😀 Z setką się nie będę wygłupiać.
A co do paśników, to ja od 2 tygodni jednego mam na Renalu, a drugie radośnie wyżera. Szysza „skocz mi na pukiel” i dieta… słabo! Ale coś trzeba bo zdjęcie rzeczywiście dramatyczne i tylko dla ciotek o mocnych nerwach. Kuruj się Szyszucha!
Kajetan i Filozof mogli by zostać najlepszymi kumplami. Od chrapania. Ostatnio Kaj przespał prawie całą wizytę gości w domu O_o
Filo najlepszych snów! I jeszcze co najmniej dekady u Meg, w dobrym zdrowiu 🙂
Szysza biedniutka… uczulenie to masakra :/