Otóż pańcia w niedzielę wróciła z pracy i zaległa na fotelu, by w spokoju skonsumować obiad i obejrzeć ulubionego biathlonistę*. Ja jak zwykle spokojnie leżałem obok fotela, aż tu nagle…!
Trzask i łomot! Okienko łupie, a za chwilę wpada Kocioł i wrzeszczy, że to skandal, że został napadnięty na własnym podwórku i co to w ogóle ma znaczyć, policjaaaa!!!
Pańcia, która okienko ma dokładnie za plecami, z wrażenia aż ulała sobie na popiersie trochę ostatniej w tym sezonie zupki dyniowej z imbirem i zerwała z fotela z okrzykiem „co się, kurwa znowu dzieje??”
Kocioł najeżony niczym szczotka klozetowa, palcem pokazuje za okno a tam równie najeżone stoi beżowe, niebieskookie cudo, które okazało się być niezłym łobuzem a nie biednym, wędrownym koteckiem. Pańcia energicznie otworzyła drzwi tarasowe, by wystosować odpowiednie przemówienie do beżowego łobuza, ale ten, oczywiście nie czekał. Tylko śmignął na stos drewna do kominka pod garażem i z wysokości pyskował pańci, Kociełowi i mnie też, bo ja, oczywiście, też popędziłem mu popędzić kota.
Kocioł został obejrzany, ale najwyraźniej nie podjął walki, tylko wykazał się refleksem, bo żadnych ran nie zanotowano.
Natomiast przedwczoraj do domu wkroczyła Szysza w stanie silnie dziurawym. Ma dwie dziury obok obojga oczu, poza tym jedną z jednej strony kota a trzy z drugiej strony kota. Wygląda dosyć makabrycznie, zwłaszcza, że przy tym wszystkim jest w doskonałym humorze, wesolutko mruczy i obowiązkowo wybiera się z pańciem i psami na spacer.
Nie wiadomo, czy podejrzewać Beżowego Łobuza, czy raczej jakiegoś psa.
Oczywiście, akurat teraz pańcio wraca do domu po 22 i odmawia jazdy na ostry dyżur wet. Swoja drogą, dziury polane woda utlenioną już dziś są suche i Szyszka się goi koncertowo.
Jedno pańcię nurtuje – czy kot może dostać tężca? Co prawda koni w okolicy nie uświadczysz, ale na wszelki wypadek wolałaby wiedzieć.
*http://pl.wikipedia.org/wiki/Martin_Fourcade
Odkąd zapuścił brodę, pańcia go lubi jakby trochę mniej, ale cóż. Wciąż jest mistrzem.
Skoro taki waleczny jest Beżowy z początkiem wiosny, to pewnie jaja ma jak berety. Nie chcesz Ty go pozbawić? Klatką służę. O tężcu o kotów nie słyszałam, ale ropienie w dziurach w kocie potrafią robić się potężne, obserwujcie Szyszę.
Kiedy to podobnież kotka, a Szysza jednakowoż nie ma dziur, patrz wpis wyżej.
Biedna Szysza! Cały zachwyt nad Beżowym mi przeszedł jak ręką odjął, taki piękny a dusza taka szpetna!
Proponuję wyprawę z miotłami i pochodniami pod wodzą największego gieroja okolicy Generała Eugeniusza w celu pogonienia kota 😉
Nie dusza szpetna, tylko bojowa dama.
Co do Generała, to ma inne plany życiowe, o czym jutro.