Puree o śmierci, życiu i dochodzącym.

Eh. Się porobiło, no.
I zostało nas tylko trzech chłopa, pańcia oczywiście nie licząc.
Jak państwo tydzień temu w poniedziałkowy ranek jechali z Gabunią do weta, to Filo mówił, że to bardzo dziwne jest, bo i pańcio i pańcia w poniedziałki do roboty lecą od świtu i nigdy wolnego nie biorą. Podsłuchałem, że potem pańcio wróci z Niunią a pańcia od razu pociągiem do pracy pojedzie, ale znienacka wrócili razem. Oczom nie wierzyłem i Filo też mi nie wierzył, bo pańcia zaryczana i zasmarkana do pasa była, a przecież ona nigdy – nigdy! Nigdy nie płacze przy ludziach!
Pańcio strasznie zmartwiony zamknął Niunię w garażu, pańci coś zaaplikował, zapakował do auta i zawiózł do pracy osobiście.
A wieczorem poszedł kopać grób.
Pańcia od powrotu z pracy tylko siedziała i zużywała chusteczki w dużych ilościach, koty gdzieś nagle poznikały, a Filo liczył i wyszło mu, że teraz jest psem najstarszym tu stażem. I że Gabunia była już naprawdę ostatnim zwierzątkiem, które tu się z państwem sprowadziło.
Ja myślałem i myślałem i strasznie chciałem pańcię pocieszyć. Pańcia wcale nie pochowała żadnych niuniowych rzeczy, więc pomyślałem, że ją zastąpię. Gabunię, znaczy, zastąpię.
I szybciutko ułożyłem się na podusi, tak samo, jak pańcia układała Gabunię przez ostatnie trzy dni, gdy już się bała, że psinka z łóżka spadnie, kiedy dostanie kolejnego ataku padaczki.
O, starałem się wyglądać tak samo…
[singlepic id=208 w=320 h=240 float=none]
…ale to chyba nie był najlepszy pomysł, bo jak pańcia weszła do sypialni późną nocą, to dostała małego szoku. Postała nade mną – ja udawałem, że śpię – postała, ale w końcu nic nie powiedziała, więc chyba mogę podusię zająć? Bo, prawdę mówiąc, moje łóżeczko jest fajne, ale jakby odrobinę przykrótkie.
Gabunia teraz śpi zupełnie gdzie indziej…
[singlepic id=209 w=320 h=240 float=none]

A my mamy dochodzące. Nie, nie w domu, w ogrodzie, na spółkę z sąsiadami. Dochodzące jest dość dzikie, boi się i kotów i psów (i naszych i sąsiedzkich), śpi pod samochodem sąsiadów, pożywia się tamże, ale wieść gminna niesie, że należy do sąsiadów z domów po drugiej strony drogi.
Dochodzące jest piękne i ma błękitne oczy.
[singlepic id=210 w=320 h=240 float=none]

Ten wpis został opublikowany w kategorii Ziemniaczane puree i oznaczony tagami , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

6 odpowiedzi na Puree o śmierci, życiu i dochodzącym.

  1. ~tsultrim-morelowa pisze:

    🙁
    Ale Ziemniak to mądry pies jest.
    A dochodzący piękny. Szkoda, że się szlaja..

  2. ~Apsa pisze:

    Smutno 🙁
    Po odejściu Puni co chwila ją widziałam w innych zwierzakach – a to łapki spod stołu wystające, a to ruch ogonka, a to któreś zareagowało na drapanie za uchem tak, jak to tylko Punia robiła. Miałam wrażenie, że ona w ten sposób mówi, że jeszcze jakąś cząstką siebie jest tu z nami.
    Po jakimś czasie to minęło.
    Zaraz dwa lata miną, a nadal mi jej brak.

  3. ~Goś pisze:

    „Gabunia teraz śpi zupełnie gdzie indziej…”
    Aż coś w gardle ściska…

  4. ~tinga pisze:

    Ziemniaczku kocham Cię mądry pyszczku!

    Jak mnie rasowce nie ruszają wcale, ot wolę burasy, to dochodzące wyjątkowo urodziwe jest 🙂

  5. ~Aia pisze:

    Piękne miejsce ma Gabunia. Strasznie smutno.
    Ziemniak słodki.

  6. ~Kropkaa pisze:

    Gabunia spoczywa jak królowa ..

Skomentuj ~Apsa Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *