Puree portugalskie numer cztery, całkowicie chaotyczne, ale generalnie miejskie.

No, pańcia nie ma głowy do pisania, ale mówi, że skoro ciotki i tak nie czytają (i się nie ustosunkowywują) …nie co robią, proszę…? Ziemniak mi podpowiada, żebym nie był taki dociekliwy, no więc skoro, to w sumie wszystko jedno, co napiszę. Pańcia zajęta małą Gabunią, z którą generalnie nie jest dobrze, więc nie ma tej głowy. Za to pierwszy raz od piętnastu lat gotuje rozmaite zwłoki, a wczoraj posunęła się nawet do usmażenia wątróbki kurzęcej, powodując u Juniora niemalże palpitacje serca i wszystko to podsuwa Gabuni pod nos.
Wątróbka zyskała gabuniowe uznanie, niestety przyjęła się tylko dwa razy. Trzecia porcja wróciła na kuchenną podłogę już po pięciu minutach, więc dziś pańcia przywlokła kawałek jakiejś wędzonej ryby, powodując palpitacje serca u Mosia i Sielawki.
Wróćmy do naszego chaotycznego urlopu.
Na początku szukaliśmy ulicy…. eee… przeczytajcie sobie same…
[singlepic id=139 w= h= float=none]
No niech pt. Publisia sama powie, czy coś takiego można odczytać z samochodu? Czy coś takiego w ogóle można odczytać, nie posiadając drabiny…?
Z mieszkania w samym środku miasta nie spodziewaliśmy się super widoków, ale ten zachodni ostatecznie…
[singlepic id=137 w= h= float=none]
A z tym widokiem wschodnim to w ogóle same niespodzianki. Pierwszego dnia pańcię o czwartej rano obudził dziwny odgłos. W sumie znany. Ale przez opary snu pańcia nie uwierzyła sama sobie. Wiecie, to Portimao to nie jest jakiś pipidówek, miasto, jak miasto, jak powiedzmy pół Łodzi. A tu, panie dziejku, pieje kogut. Pańcia usiłowała zlokalizować koguta, ale bezskutecznie…
[singlepic id=136 w= h= float=none]
Ledwo przysnęła, znowu obudził ją odgłos i znowu jakoś znany, ale jak na miasto nietypowy. Pańcia zabrała mnie pod pachę i poszła wyjrzeć przez wschodnie okno i co ujrzały jej piękne oczy…?
[singlepic id=144 w= h= float=none]
Tu już pańcia się zainteresowała bardziej, bo po drodze państwo widzieli tych portugalskich bocianów dość dużo. Bocianie gniazda były na pylonach mostów, na uschniętych palmach, wszędzie starannie podtrzymywane w razie potrzeby. Tam chyba lubią bociany.
[singlepic id=145 w= h= float=none]
Albo korzystają z okazji, by nie pracować.
[singlepic id=143 w= h= float=none]
Potem państwo byli na miejskiej plaży, tzw Praja de Rocha, ale uciekali stamtąd biegusiem, bowiem jakoś nie bardzo lubią tłok i śniadych panów, którzy usiłują ich namówić do kupna prawdziwych Rolexów za jedyne trzydzieści euro, albo hamburgerów za dwa euro.
Wyczaili plażę zwaną Meja Praja i jeździli na nią pociągiem
[singlepic id=150 w= h= float=none]
Pozwolę sobie tu zgrabnie nawiązać do dobra narodowego Portugalii, znaczy się kafelków, które są widoczne za Najmłodszym. No, są prawie wszędzie i to jest bardzo praktyczne. Żadnego malowania elewacji, zmywa się szlauchem i po krzyku.
Choć może czasem są nadmiernie wzorzyste i umieszczone chaotycznie, chaos to drugie imię Portugalii, jak już może pańcia wspominała.
[singlepic id=142 w= h= float=none]
Najładniejsze paradoksalnie są na wsi, ale o tym w kolejnym odcinku.
Z kafelków są historyczne obrazki na świeżym powietrzu…
[singlepic id=141 w= h= float=none]
Kafelkami wyłożona jest fontanna, ale, że tu obiad zaczynają gotować o siódmej wieczorem, poobiedni spacer odbył się w kompletnych ciemnościach i mało co widać.
[singlepic id=140 w= h= float=none]
Szukając kolejnego lokum pojechaliśmy za Lagos
[singlepic id=147 w= h= float=none]
w którym jest fajna kładka zwodzona…
[singlepic id=148 w= h= float=none]
no i marina, ale po meczu znowu zrobiło się ciemno, a jak ogólnie wiadomo, pańcio jest miszczem fotografii.
[singlepic id=146 w= h= float=none]
No i tu będzie opowieść krew w żyłach mrożąca, zwłaszcza po wypadku Polaków na klifie.
Państwo szukali swojej plaży z uporem…
a pańcio balansował dosłownie na każdym klifie, czy urwisku, by sprawdzić, czy nie da się tam jakoś zejść.
[singlepic id=149 w= h= float=none]
W końcu spotkali jakiegoś tubylczego młodzieńca i zagadnęli o plażę dla naturystów. Młodzieniec z pewnym wahaniem wskazał drogę, obrzucając pańcię nieodgadnionym spojrzeniem.
Państwu udało się zejść po karkołomnej ścieżce i owszem trafili na plażę naturystów… jednakowoż, sądząc z jednorodności płciowej plażowiczów, musiała to być jednocześnie plaża gejowska. Pańcia nie ma uprzedzeń, więc się nie bardzo przejęła, ale pańcio postanowił jednak zasięgnąć języka o innych plażach, głównie dlatego, że następnego dnia trzeba było oddać auto, a tam bez auta dojechać się nie dało. Na chybił trafił wybrał jakiegoś samotnego pana i zawiązał znajomość. Pan okazał się być z Maroka, a jak się dowiedział, że jesteśmy z Polski, wzruszył się niepomiernie, bowiem jego hm… przyjaciel jest z Polski, z Gdańska! Z duszy-serca zdradził nam namiary na wszystkie najpiękniejsze plaże na Algarve, włącznie z plażą Furnas, której wcale nie ma na niektórych mapach…
Obrigado za uwagę, donosił wasz ulubiony korespondent wakacyjny – Szczur.

Ten wpis został opublikowany w kategorii Ziemniaczane puree i oznaczony tagami . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

0 odpowiedzi na Puree portugalskie numer cztery, całkowicie chaotyczne, ale generalnie miejskie.

  1. ~Carmen pisze:

    Zaprzeczam, jakobym nie czytała. Natomiast dopadła mnie tzw. depresja pourlopowa stąd odmawiam komentowania.
    O Kotach ze zdjęciami nic dawno nie było!

  2. ~Kropkaa pisze:

    Hehe ja też czytam , jednak co do komentarza brak weny twórczej , zdjęcia uwielbiam oglądać , też domagam się zwierzyńca , urlop to Ty miałaś chyba udany co ?

  3. ~tsultrim-morelowa pisze:

    Tylko nie mówcie [Pańcia i Szczur ] że trzeba pogonić.. itd. Nie piszecie za często i nie ma opcji powiadamiania o nowych, nie? No.
    Piękna Portugalia. Słońce i w ogóle. Piękne miasto. Wszystko ładniejsze niż tu. I nawet bocianami nie możemy ich przebić. A, a kafelki też mi sie podobają 🙂
    To niech ta Gabunia sie trzyma!!
    Wy, Megana, całą rodziną jesteście wege?

    • Megana pisze:

      Nie piszemy często??? No wie ciotka co???
      No foszek normalnie!
      Gabunia jeszcze się trzyma, a co do wege, to Junior się czasem wyłamuje, ale wie, że nie popieramy jego nikczemnych tajnych zakupów w postaci puszki szprotek, więc stara się te puszki wyrzucać też tajnie.
      No jest piękna, ale za dużo chaosu, słońca, wiatru, piasku i ocean za zimny i to mnie zniechęca.

  4. ~Apsa pisze:

    Azulejos! Byłam w Portugalii 2 razy, miło wspominam, także muito obrigada za relację! 😀

    A za Gabunię kciuki!

  5. ~Kropkaa pisze:

    Ciotka czytała wszystko , chciałam tak na przekór trochę optymistycznie 😉

  6. ~Aia pisze:

    Nikt mnie wcześniej nie uświadomił, że Portugalia = kafelki. A to takie genialne!
    I piękne! Aż bym na własne oczy zobaczyła, i obfotografowała, i się zachwycała, i się przykleiła, aż by mnie tym szlauchem nie zmyli… No bardzo bardzo, po prostu 🙂

Skomentuj ~Aia Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *