Puree o liściach, które chwilowo są urban legend, o wrednym jaśminie, wrednym aparacie i o nieoczekiwanych wojnach.

Zacznijmy od jaśminu. Kochana publisia pamięta wrednego rododendrona? Otóż, pańcia ma jeszcze cztery jaśminowce. Takie zwyczajne, pachnące, pojedyncze, co to wszędzie rosną i niczego nie potrzebują.
No, niektóre nie.
A niektóre są wredne.
Pańcia te jaśminowce posadziła mniej więcej 12 lat temu, jeden pod płotem zachodnim, drugi pod płotem wschodnim, trzeciego koło tawuły przy bramie (płot północny) a czwartego pod oknem w salonie. Żeby jak zakwitnie to było ładnie i żeby pachniało.
(Chwila znaczącego milczenia)
Szanowna publisia oczywiście się domyśla.
Tak, wszystkie trzy jaśminy podpłotowe kwitną bez łaski, a czwarty, ten spod okna, przez wszystkie lata nie zakwitł ANI RAZU.
Wszystkim jaśminom jest tak samo ciemno i tak samo nikt ich nie podlewa i nie nawozi.
Więc osocho???
O wredność, ani chybi…
Co do liści, to pańcia kazała mi skopiować własny tekst z forum wege, pańcia wie, że wciąż nie jestem zbyt wprawny w stukaniu w klawiaturę i mam się nie przemęczać.
Oto dramatyczna relacja.

No jak eru kocham, jakieś fatum nad liśćmi, kurdebele.
Napaliłam się jak szczerbaty na suchary, a tu na wstępie pierwsza skucha – w Lidlu jedna, ostatnia kalarepka, sierotka, z jednym liściem. Zwiędłym już zresztą.
Następnego dnia zmusiłam małżonka, który z okazji Mundialu ma urlop, do wizyty w warzywniaku. Niestety, dziesięć minut wcześniej byli śmieciarze i zabrali wszystko, z liśćmi włącznie, co ze smutkiem oznajmił mi pan sprzedający.
Empatyczna sąsiadka, z którą zazwyczaj jeżdżę na zakupy i z którą się wymieniam pasztetami sojowymi, o czym pisałam, poruszona moim rozczarowaniem zabrała mnie w sobotę o świcie na bazar.

Tak, dobrze się domyślacie. Kalarepy w ogóle było mało, a każda bez liści. Interpelowani kupcy przyznawali się do urywania kalarepie liści jeszcze w swoich gospodarstwach. Nosz co za cholerny pech.
No nic, same kalarepki zostały zakupione i jutro będzie danie surri, znaczy kalarepki w pomidorach.
Bez liści.
Grr.

Co do aparatu, to pańci rączki opadły. Narobiła tyle fajnych zdjęć, wymyśliła teatrzyk o kocich konfliktach, a tu jeb.
Ostatnia fotka, która jest w aparacie ma datę 20 czerwca, no bez jaj, proszę!
Ponieważ przed chwilą Holandia wywaliła najprzystojniejszego bramkarza imprezy

http://pl.wikipedia.org/wiki/Guillermo_Ochoa

z dalszej części Mundialu, aparat zostanie wręczony pańciowi i niech z nim robi co chce!

Zamiast teatrzyku sucha relacja, niestety.
Otóż, parę dni pod rząd, na pańciowym łożu rządkiem (nomen omen) układały się:
Miętówka,
Mosiek,
Kociołek.
Koty wyglądały na zaprzyjaźnione i niezwykle dobrane kolorystycznie, albowiem Moś zazwyczaj spał w środku.
Ale przedwczoraj, jak tylko pańcia przysnęła, rozległa się straszna awantura. Nasze koty rzadko biją się tak zawzięcie, zazwyczaj jest to krótkie spięcie po serii pomruków, dają sobie po razie i się rozchodzą. Tym razem kotłowanina trwała dłużej, a że odbywała się pod państwa łóżkiem, pańcia w końcu założyła okulary, zapaliła światło i zajrzała.
I się zdumiała, albowiem zobaczyła:
Miętówkę,
Mosia,
i Kociołka.
Z ogonami niczym szczotki, stulonymi uszami i warczące niczym wściekłe tygrysy.
Czy ktoś trafi za tymi futrami…?
Jakby kto pytał, czy pańcio w ogóle się obudził, to spieszę donieść, że skądże…

Ten wpis został opublikowany w kategorii Ziemniaczane puree i oznaczony tagami . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

0 odpowiedzi na Puree o liściach, które chwilowo są urban legend, o wrednym jaśminie, wrednym aparacie i o nieoczekiwanych wojnach.

  1. ~pozytywka pisze:

    te liście kalarepy to się pali, jak rozumiem ?
    😀

  2. ~Kropkaa pisze:

    Jedna kobieta i dwóch facetów , tak to jest jak się wchodzi w trójkąty 😉

  3. ~Tsultrim-morelowa pisze:

    Eee..dlaczego miałoby się palić? te liście?
    A podasz , Megana, link do forum wege? Wszystkie wątki wege są godne zainteresowania , a niektóre nawet są przydatne 🙂
    Jeśli chodzi o rośliny to one są jak koty – wredne. Masz rację. Nigdy nie wiesz co/kto z czego wyrośnie i w jakich warunkach się zachowa przyzwoicie.

Skomentuj ~Kropkaa Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *