Wpis dedykowany ciotce pozytywce, która chyba w końcu nareperowała kompa, więc oczekujemy ciotczynych wizyt nieustających.
Bardzo oczekujemy, proszę ciotki!!
Junior (entuzjastycznie) – Bardzo mi się Kraków podobał, bardzo!
Matka – No, bo to klimatyczne miasto jest. Dużo obejrzałeś?
Junior – No nie, niedużo, bo wiesz, z M ciągle byłem, ale jak musiała skoczyć na uczelnię, to kazała mi iść na rynek…
Matka – To znaczy, że widziałeś tylko rynek i pokój M w akademiku??
Junior – I na dodatek nie mogłem go znaleźć.
Matka (bez specjalnego zdziwienia) – Synu, nie mogłeś znaleźć rynku w Krakowie?
Junior (mieszając zawzięcie makaron w garnku) – No tak. M kazała mi iść ulicą Śniadeckich, potem w lewo i jeszcze raz w lewo, więc poszedłem, a tu nagle patrzę! Las, no normalnie las, czy puszcza jakaś, drzewa wielkie takie…
Matka (wzdycha) – Rozumiem, że właśnie trafiłeś na Planty.
Junior – No nie wiem, ale postanowiłem iść dalej przez ten las i szedłem i szedłem a on się nie kończył…
Matka (coś kojarzy, że Planty są dookoła i się nie kończą z zasady) – No i…?
Junior ( w zapale odlewa makaron) – No i patrzę – mapa! Ale nie ma tego punktu „TU JESTEŚ”, no to pytam jakiejś kobiety, gdzie jestem a ona mi pokazuje palcem pół centymetra od rynku…
Matka (beznadziejnie) – Dlaczego nie zapytałeś kogoś wcześniej?
Junior – Oj tam oj tam, grunt, że trafiłem, tylko, że zaraz musiałem wracać, ale przynajmniej na hejnał się załapałem.
Matka (pocieszająco)- No i na Plantach powietrze świeższe…
Junior miszcz 🙂
Śniadeckich, Kopernika i wylazł na Wesrterplatte, a tam rzeczywiście gęsto. Za to jak konsekwentnie parł w lewo to na Wawel trafił, no chyba że nie zauważył 😉
Uśmiałam się!
ŻADNA, ale to żadna opowieść pt „Junior w obcym mieście”… co ja gadam, „Junior w KAŻDYM mieście” mnie już nie zadziwi niczym, po prostu niczym…
a ja myślałam, że on w drugą stronę poszedł, trafił na Błonia, a potem nad Rudawę i jak przeszedł na drugą stronę, to już Lasek Wolski i puszcza nieomal :-))
ale wtedy nie byłby pół centymetra od Rynku 🙂
Zapraszamy ponownie, pokażemy, że w Krakowie jest też mnóstwo Łąk :-))
(co do kompa – średnio jest, ale czytam na bieżąco, ino z pisaniem nie tenteges, panie)
Aaaaaaaaaaaa, co ja widzę! xD
Jeszcze nazywał Planty PALENTAMI 🙂
Taaaa…